Żródło: https://www.facebook.com/wolontariatbratalbert/photos
Wakacje rozpoczęte w szkołach i w Rzeszowskim Stowarzyszeniu pomocy im. Św. Brata Alberta w Rzeszowie. Ponad sto dzieci z ubogich rodzin naszego miasta bawiło się wspólnie w dniu 24 czerwca 2015 roku na zabawie zorganizowanej w siedzibie Stowarzyszenia przy ulicy Jana Styki w Rzeszowie. Przygotowanie tak dużego przedsięwzięcia było możliwe dzięki zaangażowaniu ponad 30 wolontariuszy i koordynatora wolontariatu p. Jadwigi Rzeszutek. Przygotowano ponad sto paczek ze słodyczami i przyborami szkolnymi z darów uzyskanych ofiarodawców. Całą imprezę prowadzili pracownicy WDK w Rzeszowie.
Wszystko rozpoczęło się o godzinie 10.00. przemówieniem, które wygłosił prezes Stowarzyszenia p. Aleksander Zacios. Dzieci rozpoczęły zabawę pod okiem wolontariuszy. Każdy z podopiecznych miał zagwarantowany poczęstunek, dzięki czemu radość dzieci była jeszcze większa. Popisy sprawnościowe każdy z uczestników imprezy mógł zaprezentować w trakcie zabaw, chociażby tańczenia na gazecie, którą składano co jakiś czas na pół lub przechodzenia pod liną w rytm piosenki „Wyginam śmiało ciało”. Wolontariusze również mieli swoje pięć minut w trakcie zabaw z potrójnymi spodniami czy szosowaniu po stoku na nartach w dwie osoby.
Zatem czy warto podejmować się tego typu przedsięwzięć? Oczywiście, że tak, dla tego uśmiechu dziecka, które pojawiało się na jego twarzy w momencie zabawy i wspólnego spędzania czasu z rówieśnikami.
R.F.
Dla wielu osób opuszczone miejsca to tylko gruzowiska czy obskurne pomieszczenia. Pustostany kojarzą nam się z bezdomnymi i złomiarzami rozkradającymi wszystko co się da. Są jednak ludzie, dla których zwiedzanie zapomnianych obiektów jest pasją. Potrafią dostrzec piękno nawet w opuszczonej fabryce czy oddać na zdjęciach klimat grozy, panujący w dawnych szpitalach.
Urban exploration, bo o nim mowa, to dość nietypowe zajęcie. Termin ten ma stosunkowo szerokie ramy, jednak głównie chodzi tutaj o zwiedzanie niedostępnych dla ogółu miejsc, jak wspomniane wcześniej szpitale i obiekty industrialne, ale również podziemia, bunkry, czy kanały pod miastami. Wszystkich tych ludzi łączy jedna pasja - chęć dostania się do wnętrza interesujących ich miejsc. Nierzadko wejście jest niezwykle trudne i wymaga sporo sprawności, determinacji i poświęcenia ze strony eksploratorów. Warto zaznaczyć, że zwiedzanie miejsc opuszczonych nie należy do bezpiecznych i w odróżnieniu od wielu informacji w Sieci, nie będę nikogo namawiać, by wyruszył na tzw. „urbex”. Obecnie zauważyć można wzmożone zainteresowanie urban exploration, głównie za sprawą mediów, które kreują to zajęcie jako „sport” czy zabawę. Daleki jestem od takich porównań, gdyż mało kto porusza kwestie bezpieczeństwa, która niezaprzeczalnie powinna być na pierwszym miejscu.
Wielu pewnie zapyta w jaki sposób znaleźć ciekawe miejsca opuszczone. Początkujący „urbexowicz” szybko spostrzeże, że zdobycie namiarów na interesujące obiekty nie jest łatwe. Nie bez przyczyny. Wielu eksploratorów nie udostępnia lokacji budynków z obawy o szaber oraz dewastację przez ludzi, nie mających szacunku do zabytków. Trudno się im dziwić, skoro bardzo często słyszy sie o zniszczeniu czy nawet podpaleniach opuszczonych miejsc.
Niepisanym przykazaniem urban exploration jest „zostaw ślad buta, zabierz tylko wykonane zdjęcia”. To jedno zdanie mówi wiele o ludziach zajmujących się zwiedzaniem zapomnianych obiektów, którzy bardzo często, niesłusznie kojarzeni są z wandalizmem czy kradzieżą. Dla wielu eksploratorów ta pasja to coś więcej niż zabawa i wypełnienie czasu wolnego. Chcą pokazać, że piękno to rzecz względna i odnaleźć je można nawet w zapomnianych miejscach.
Autor: http://fotokomorka.com
W dniu 30 maja 2015 r. o godz. 9:00 odbyło się pierwsze spotkanie dla mieszkańców schroniska przy ulicy Jana Styki 21. Grupa wolontariuszy, zorganizowała prezentację, której motywem przewodnim był uśmiech. Całość została przemyślana w taki sposób, aby nie skupić się jedynie na suchym wykładzie jednego z prelegentów, ale żeby zaangażować wszystkich uczestników. Celem spotkania było także zapoznanie prowadzących, z mieszkańcami schroniska, ułatwić to miały kawa i ciastko.
Wspólny stół jednoczy, także i tutaj wszyscy siedzieli w okręgu, aby razem dyskutować nad poruszanymi tematami związanymi z dobrym humorem, który został osiągnięty dzięki żartom czytanym przez mieszkańców.
Nie jest łatwe otwarcie się bezdomnych, na grupę wolontariuszy, którzy nie są im znani. Spotkanie miało na celu zainicjować cały cykl prezentacji, które zostaną dla nich przygotowane w przyszłości, zgodnie z ich preferencjami. Spotkania te nie są łatwe dla obydwu stron, niemniej jednak wolontariusze z wielką chęcią i zapałem podejmą się organizacji kolejnych spotkań. Grupa określiła się mianem „GRUPY z UŚMIECHEM” ukazując uczestnikom pozytywne aspekty życia, jak miłość, uśmiech, wzajemny szacunek, wyrażone symbolicznie poprzez zapalone świeczki, ułożone na kształt uśmiechniętej twarzy. Jednakże w pewnym momencie spotkania, zdmuchnięto palące się płomyki, ukazując jednocześnie w ten sposób nie tylko blaski, ale i cienie życia. Spotkanie zakończono prezentacją hasła „W czym możemy Wam pomóc?”, będącego jednocześnie podsumowaniem całości i wstępem do dyskusji związanej z oczekiwaniami mieszkańców schroniska, bo ta grupa powstała dla nich.
Robert F.
W dniu 4 czerwca 2015 po raz trzynasty w Rzeszowie odbył się koncert „Jednego Serca, Jednego Ducha”, w święto Bożego Ciała. Wzięło w nim udział kilkanaście tysięcy osób z województwa podkarpackiego, a także z całej Polski, a nawet, jak mówił Jan Budziaszek z kilku innych krajów. Koncert swoim zasięgiem należy do największych w Europie tego typu imprez, o charakterze religijnym.
W uroczystości uczestniczyli głównie ludzie młodzi, co świadczy o dużej potrzebie organizowania tego typu wydarzeń piosenkarskich. Koncert rozpoczął się o godzinie 19.00, kiedy słońce jeszcze w pełni było na niebie, natomiast zakończył się w świetle świeczek rozdanych uczestnikom. Stworzyły one niesamowitą atmosferę intymności duchowej, w której zanurzyli się wszyscy uczestnicy, nucąc piosenki religijne i oczekując na świadectwa, które co roku są składane przez wiele osób na zakończenie koncertu. Całość oczywiście prowadził niezawodny Jan Budziaszek, jak co roku zresztą, żartując, że gdzie się pojawia, tam zawsze pada deszcz.
Ten dzień był wyjątkowy pod kątem pogody, ponieważ nie można było sobie wymarzyć wspanialszej. Wszyscy młodzi połączyli się na placu parkowym z biskupem Janem Wątrobą, który udzielił im swojego błogosławieństwa około godziny 21.00. Słowo w liście, wygłosił także Ojciec Święty Franciszek, łącząc się duchowo ze wszystkimi uczestnikami. Należą się duże podziękowania organizatorom, za przygotowanie koncertu, a przede wszystkim wspaniałemu chórowi, który uświetnił swoimi głosami to jakże niezwykłe wydarzenie.
R.F.