Paweł Goclon, absolwent WSIiZ w Rzeszowie, zdobył nagrodę jury na Festiwalu Filmów Żeglarskich "JachtFilm" za krótkometrażowy film dokumentalny o rejsie po Bałtyku na Zawiszy Czarnym z osobami niewidomymi.
W lipcu 2014 r. Paweł Goclon wziął udział w projekcie "Zobaczyć Morze" na Zawiszy Czarnym, największym scautowym żaglowcu świata. Niezwykłość tego przedsięwzięcia stanowi fakt, iż połowę załogi statku przemierzającego Bałtyk stanowią osoby niewidome lub niedowidzące. Inicjatywa organizowana jest przez Fundację "Gniazdo Piratów" i Centrum Wychowania Morskiego ZHP.
- Mój film opowiada o niezwykłych ludziach, członkach załogi projektu "Zobaczyć Morze". Konkurencja na festiwalu była duża. Miałem nadzieją na zwycięstwo i udało się. Oprócz wyróżnienia, dostałem nagrodę rzeczową, profesjonalną kamerę GoPro, która bardzo przyda się do kręcenie kolejnych filmów – mówi Paweł Goclon, absolwent informatyki i ekonometrii w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
O rejsie z osobami niewidomymi dowiedział się podczas innej morskiej podróży na Zawiszy Czarnym. Kolega z wachty mówił, że naprawdę warto przeżyć takie doświadczenie.
- Rok później popłynąłem. Rejs trwał 2 tygodnie. Załoga liczyła 40 osób plus 4 osoby załogi stałej. 20 osób niewidomych lub niedowidzących miało takie same obowiązki, jak reszta, oprócz obserwacji morza „na oku”. Sterowanie, ciągnięcie lin szło im niekiedy nawet lepiej, niż widzącym – opowiada.
Mogli „zobaczyć morze”
JachtFilm to festiwal, w którym prezentowane są polskie i zagraniczne filmy o tematyce żeglarskiej. IV edycja ostała zorganizowana przez Andrzeja Minkiewicza, prezesa stowarzyszenia "Dobre wiatry". W jury festiwalu zasiadali: przewodniczący Andrzej Minkiewicz, pomysłodawca i organizator festiwalu i konkursu „A morze kręci mnie”, kapitan jachtowy Janusz Zbierajewski, Andrzej Radomiński z TVP, dokumentalista, autor filmów i książek o tematyce marynistycznej, Michał Dąbrowski z TVP, dokumentalista, autor wielu filmów o tematyce marynistycznej oraz Kryspin Pluta, reżyser filmowy.
Udział w festiwalu może wziąć każdy, kto stworzy film o szeroko pojętym żeglarstwie, który nie może przekraczać 15 min, ważny jest ciekawy pomysł i przesłanie.
- Dla mnie największą nagrodą jest przybliżenie widzom projektu "Zobaczyć Morze". To pomoże rozwijać tę cenną inicjatywę. Chciałbym, aby jak najwięcej osób widzących i niewidomych mogło się zintegrować poprzez wspaniałe doświadczenie wspólnego rejsu. Cieszy mnie, że odbiorcy filmu mogą poznać świat ludzi niewidomych, którzy często w wielu czynnościach na statku radzili sobie nawet lepiej od widzących – podkreśla absolwent WSIiZ.
Dla Pawła Goclona rejs był niesamowitym duchowym przeżyciem. Mówi, że bardzo go ubogacił i zmienił. Takie spotkanie sprawia, iż rzeczy materialne stają się dużo mniej wartościowe.
- To było spotkanie z ludźmi, których uważa się za innych, odrzucanych przez społeczeństwo. Nagle okazuje się że to ludzie, którzy pracują, mają swoje pasje i bogate wnętrze. Mimo tego, że ich świat to wieczna ciemność, to ludzie pogodni i radzący sobie w życiu, osoby wielkiego serca, niezwykle odważne. Podczas rejsu mierzą się z nieznanym: z wodą, falą, wiatrem i pogodą… - podkreśla.
Z niewidomymi przez Atlantyk
Żeglarstwo to pasja Pawła Goclona. Wcześniej pływał po Bałtyku żaglowcem i małymi jachtami. Odwiedził Wyspy Kanaryjskie, Francję, Hiszpanie i Portugalię. - Na "Zawiasie" pływam zwykle jako oficer wachtowy i tym razem było tak samo. Podczas wachty dowodziłem statkiem, byłem odpowiedzialny za prawidłowe prowadzenie nawigacji, dziennika jachtowego, rozdysponowania zadań pomiędzy członków mojej wachty (7 osób) - wylicza.
To pierwszy rejs Pawła Goclona z osobami niewidomymi, ale nie ostatni. - W 2016 roku w XI edycji inicjatywy "Zobaczyć Morze" planujemy przepłynąć z niewidomymi przez Atlantyk! Wydarzenie wesprze dodatkowo Polish American Chamber of Commerce of East. Będzie to pierwszy taka edycja projektu, której jestem pomysłodawcą i koordynatorem. To wielki polsko-amerykański projekt pozwalający niewidomym poczuć morze, tak jak czują je ludzie pełnosprawni – zapowiada absolwent WSIiZ.
https://www.facebook.com/zobaczycmorze
W Kanadzie, czyli kraju, który mianuje się obrońcą wszelkich praw człowieka, łamane jest i to za pośrednictwem przyzwolenia najwyższej władzy najważniejsze, pierwotne prawo - PRAWO DO ŻYCIA.
Przerażające, że niemalże 1/4 społeczeństwa została zgładzona zanim pojawiła się na świecie, co nie znaczy, że nie żyła.
Dyskusja, która od kilku już lat toczy się także w naszym kraju, zaczynająca się od tego, kiedy zaczyna się życie ludzkie (odrzucając biologiczną definicję, która mówi, że życie ludzkie zaczyna się w momencie połączenia komórki jajowej kobiety z plemnikiem mężczyzny w wyniku zapłodnienia), nie jest już możliwa w Kanadzie. Tam już się nie dyskutuje. U nas za to rozpoczyna się powolne przygotowywanie społeczeństwa do procesu, który Kanadyjczycy mają za sobą, a który doprowadził do tego, że większość ludzi zobojętniała na jakiekolwiek informacje na temat legalnej aborcji, czyli mordowania dzieci i to nawet dzieci 9 miesięcznych w łonie matki.
Mary Wagner, pewnie mało znana do tej pory w Polsce, kobieta, której los obojętny jest w sumie dla większości jej rodaków, pochodząca z rodziny wielodzietnej (było ich 13-cioro rodzeństwa w tym pięcioro dzieci adoptowanych), przez 22 miesiące z przerwami przebywająca w więzieniu „za modlitwę” przybyła do miasteczek podkarpackich, w tym do szkoły, w której uczę biologii.
Opowiedziała o strasznej machinie zbrodni w Kanadzie, którą można porównać do machiny stworzonej przez Hitlera. „Przecież on miał swoich zabójców, którzy mordowali za niego” – jak mówiła zaproszona do nas Mary. Teraz są to lekarze, położne i cała grupa ludzi, którzy nie chcą nazwać rzeczy „po imieniu”, gdyż według nawet prawa kanadyjskiego jest to: BIZNES.
Jak wspomniał nasz gość, zaczęło się niewinnie i początkowo można było protestować, ale bardzo szybko prawnicy i politycy kanadyjscy robili wszystko, aby stworzyć prawo, które uciszy głos sumienia, głos tych, którzy znają prawdę. Nawet tych kobiet, które dokonały kiedyś aborcji i znając cenę, którą zapłaciły, chcą walczyć o te niewinne, bezbronne istoty.
Świat mówi o zbrodniach Holocaustu, oburza się złym traktowaniem zwierząt, gdy tym czasem Mary pokazała nam świat, w którym codziennie morduje się i dokonuje tragicznego procesu morderstwa.
Osobiście mną wstrząsnęła historia jednej kobiety, o której pani Wagner opowiedziała. Kobieta ta przyszła do kliniki aborcyjnej z ciążą bliźniaczą, aby zabić jedno z dzieci, bo ona chciała mieć tylko jedno, a przytrafiły się bliźniaki. Czy kobieta -osoba uważana za symbol piękna w tym także wydaje mi się wewnętrznego, może być zdolna do tego, aby wybierać sobie wśród swoich dzieci, które ma przeżyć. W tym przypadku uznaje, ze są to dzieci, skoro jedno może żyć.
Kolejna rzecz szokująca to prawne podstawy zamknięcia Mary Wagner w więzieniu. Kobieta, która daje innej kobiecie biała róże, co jest gestem wykonywanym przez działaczy pro-life w Kanadzie, obok modlitwy czy stania z transparentami pokazującymi malutkie dzieci, zostaje skazana za to, że działa na szkodę biznesu „medycznego”.
„To jest medycyna?”- można by się tak spytać, po tej historii.
Długo można byłoby pisać, ale może to wystarczy, aby zainteresować się także nowym filmem Grzegorza Brauna poświęconym działalności ludzi takich jak Mary Wagner.
Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że możemy wspomóc takich ludzi jak Mary modlitwą i dobrym słowem. Nasz gość zachęca także na stronie facebook poświęconej wizycie Mary Wagner:
„ Apeluję do wszystkich Polaków o modlitwę w intencji Lindy, wszystkich obrońców życia w Kanadzie oraz za samą Kanadę. Zachęcam do pisania listów do Lindy Gibbons oraz kanadyjskiego rządu i placówek dyplomatycznych. Zaprotestujcie przede wszystkim przeciw krzywdzie, jaka spotyka dzieci poczęte” powiedziała Mary Wagner.
Linda Gibbons jest kobietą, która dokonała w swym życiu aborcji, ale wiedząc, jakie są tego skutki jest obecnie obrońcą niewinnych istot i z 20 lat swej działalności, niemalże 10 lat z przerwami przebywa w więzieniu, za swoją działalność pokojową. Można jedynie optymistycznie spojrzeć na jej sytuację w ten sposób, że w więzieniu udało jej się, tak samo jak i Mary Wagner namówić kobietę, która planowała aborcję od odstąpienia od tego czynu.
Ewelina Malec