Adam Snarski – Prawnik, Założyciel oraz Redaktor Naczelny Portalu Informacyjnego www.ipsa24.eu dla Polonii w Belgii, Inicjator Projektów dla Polonii, Przedstawiciel Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji, Dyrektor Domu Polskiego przy EWSPA w Brukseli. ,,Najlepszym poznaniem problemów i potrzeb drugiego człowieka jest doświadczenie ich samemu. Nie sposób żyjąc na emigracji ich nie doznać”. Z Adamem Snarskim rozmawiała Anna Szymborska.
Od jak dawna przebywa Pan w Belgii? Co skłoniło Pana do wyjazdu z Polski?
Do Belgii przyjechałem właściwie z zaskoczenia, niespodziewanie. W 2009 roku zaistniała potrzeba aby pomóc bardzo bliskim mi osobom przebywającym w Brukseli, aby wesprzeć ich w trudnym momencie. Spadło to na mnie niespodziewanie, ale nie wahałem się ani chwili. Powywracałem swoje dotychczasowe życie, powywracałem także wszystkie swoje plany, marzenia, idee i przyjechałem. Początki nie były łatwe. Nie mówię tu tylko o za klimatyzowaniu się w całkowicie nowych przestrzeniach. Zaczynałem tu swoje życie pracując na budowie oraz rozdając ulotki. Dziś, z perspektywy tych ładnych już kilku lat wiem jedno, absolutnie swej decyzji nie żałuję. Bruksela wiele mnie nauczyła poprzez różnorodne, naprawdę różnorodne doświadczenia, o których nie czas i miejsce aby rozmawiać, ale… tak miało być! (dopowiedziane z przekonaniem). Dzięki temu jestem na takim a nie innym etapie życia. Poza tym ciężka praca nauczyła mnie pokory do tego co robię w chwili obecnej.
Dziś mogę powiedzieć, że Bruksela dała się polubić – i ja ją polubiłem, chyba zaakceptowała mnie i ja ją zaakceptowałem. Być może razem tworzymy nawet niezły team! (śmiech)
Dom Polski w Brukseli to nie tylko budynek. To dusza Polonii w Belgii. Co Pana zdaniem powoduje magiczny klimat tego obiektu?
Zawsze wychodziłem i wychodzę z założenia, że klimat miejsc tworzą ludzie a nie ściany. Na pewno pierwsze musiał zaistnieć ktoś kto widział, czuł jak wielka jest potrzeba spotkań, rozmów, integracji na obczyźnie. Potrzeba była kogoś, kto miał świadomość tego jak bardzo istotne jest dowartościowanie każdego człowieka na emigracji, który wyjechał z Polski – w większości przypadków wieszając gdzieś w zaciszu dom na haku swój dyplom i przyjechał by wykonywać często wcale nie łatwe zawody.
– Myślę że tym obserwatorem w/w potrzeb byłem właśnie ja. Wśród tych ludzi jest bardzo dużo takich, którzy chcą pokazywać swoje pasje, służyć innym, próbują przebić się w tym całkowicie obcym na początek świecie. Moją główną misją, zadaniem jakie na siebie wziąłem realizując pomysł powstania Domu Polskiego to stworzenie zespołu ludzi, chcących dzielić się swoją twórczością, pomysłami z Polonią. I myślę, że ten cel udało mi się osiągnąć. Dom Polski przy EWSPA to dzisiaj miejsce z ogromnym potencjałem kulturalnym, naukowym, biznesowym etc. Dociera do różnych grup społecznych, w różnym wieku. Tak, ma Pani rację – dzisiaj to miejsce magiczne – mogę nawet zaryzykować i powiedzieć – że jedyne takie miejsce w Brukseli dla Polonii… Kiedyś usłyszałem bardzo mądre motto „Podstawowym obszarem działań lidera są ludzie, ponieważ w nich właśnie tkwi siła organizacji”. Tak, to zespół ludzi, który skupiłem wokół różnych działań, zbudował ten klimat, a nie ja sam.
Od kwietnia 2013 r. Jest Pan dyrektorem Domu Polskiego. Jakie były Pana cele i założenia na początku sprawowania tej funkcji? Czy teraz po czasie, czuje Pan satysfakcję, czy może niedosyt?
Na pierwszą część Pani pytania poniekąd już odpowiedziałem wcześniej. Jednak muszę dodać, że ogromnie ważnym czynnikiem przy budowaniu koncepcji pracy Domu Polskiego była przychylność i zaufanie władz Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji jakim zostałem obdarzony. To także uczelnia zauważyła potrzebę integracji środowisk Polonijnych i zechciała wyjść na przeciw oczekiwaniom Polonii. Oczywiście iż obszar działań Domu Polskiego po ponad dwóch latach a na początku – to dwa różne światy. Wtedy wszystko wychodziło z mojej głowy i najbliższych współpracowników. Dziś to wielu Polaków podpowiada, sugeruje, chce działać i włącza się. Oczywiście, że jest to ogromna satysfakcja, lecz niedosyt będzie zawsze i sądzę, że to chyba dobry objaw. Bo najgorszy moment jakiejkolwiek działalności jest wtedy, gdy myślimy, że uczyniliśmy już wszystko.
Jest Pan pełnomocnikiem Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji. Co sprawiło, że prawnik tak bardzo zaangażował się w szeroko pojętą kulturę i filantropię?
Czy jest coś czego Pani o mnie nie wie i nie planuje zapytać? (śmiech). Tak, sam jestem, oprócz tego że prawnikiem to i także człowiekiem kultury. – tak więc koszula zawsze będzie bardzo bliska ciału. A filantropia? Pewnie tak mam rodzinnie, że jeśli mogę, to pomagam ludziom. A jeśli nie mam takiej siły sprawczej, to bynajmniej wysłucham, a to chyba jest wielka pomoc bliźniemu. To jest po prostu moja wewnętrzna – myślę ludzka potrzeba niesienia pomocy potrzebującemu.
Jest Pan dość mocno zaangażowany w różne przedsięwzięcia charytatywne. Postrzega Pan tą działalność jako obowiązek, pasję czy może potrzebę serca?
Zdecydowanie potrzeba serca przekładająca się na wewnętrzny obowiązek.
Co przyciąga Polonię a głównie młodzież i dzieci do Domu Polskiego?
Myślę, że naszą siłą jest kreatywność, wielka pomysłowość i otwartość na każdego naszego domownika. Bo tak wyrażamy się o naszych gościach. Robimy więc wszystko aby z momentem przekroczenia naszych progów czuł się jak u siebie. I to od niego zależy co jest dla niego domem. My chcemy aby się po prostu odnalazł, aby pobył, porozmawiał, przeżył, doświadczył … i uczynił to u nas i z nami. Jeśli chodzi natomiast o dzieci to po prostu, stwarzamy im świat edukacji przez zabawę, szczerość wypowiedzi, a jednocześnie bardzo poważne traktowanie ich prawa do bycia dzieckiem z pełnymi tego konsekwencjami.
Jest Pan założycielem i redaktorem naczelnym portalu informacyjnego www.ipsa24.eu Co skłoniło Pana do założenia tej strony Internetowej?
Po pierwsze to pewnie moja pasja tworzenia ciekawych propozycji internetowych, ale to chyba mniej istotny szczegół, ale drugi, a właściwie pierwszorzędny to obserwacja Polonii belgijskiej jak często borykają się z wydawałoby się tak przyziemnymi i prostymi sprawami. Jednak proszę mi wierzyć, na emigracji wszystko jest inne jak w swoim kraju. Czasami bardzo prozaiczne sprawy urastają niejednokrotnie do rangi wielkich problemów. Stąd też chociażby, myślę że bardzo nowatorski pomysł w ipsa24, jakim są konsultacje na żywo z fachowcami z różnych dziedzin.
Jak Pan godzi ze sobą te dwie profesje? Dyrektor i redaktor naczelny. Właściwie to trzy bo przede wszystkim jest Pan prawnikiem?
A ja powiem że nawet cztery albo i pięć. To jednak wszystkiego o Panu nie wiem (śmiech). Powrócę tu do „człowieka kultury”. Jestem też aktorem, reżyserem, autorem scenariuszy spektakli. Jestem także, jak już wspominałem, pełnomocnikiem uczelni polskiej na terenie Belgii co pochłania większość mojego czasu. Tworzę kampanie reklamowe, zajmuję się PR-em firm i osób fizycznych, staram się wpierać młodych przedsiębiorców na rynku pracy tworząc, pomagając odszukać projekty, które mogłyby im pomóc. I wiele innych działalności… Naprawdę dużo tego…! Współtworzyłem i współprowadzę wraz z Grażyną Kaznowską autorski teatr –Teatr w drodze AGRADA. Nie powinienem też zapomnieć o moim członkostwie w dwóch stowarzyszeniach – literackim i prawniczym. Jak to więc wszystko godzę? Powiem, że nie zastanawiam się nad tym. Fakt, niejednokrotnie mój teatr cierpi na tym. Sam nie wiem jak doczekał się w tym roku pięciolecia istnienia. Ale jeśli przetrwał różne zakręty to znaczy, że ma bardzo mocne korzenie. A tak parafrazując, to przecież doba ma aż 24 godziny, a na sen szkoda życia.
Co w najbliższym czasie będzie organizowane w Domu Polskim? Jakie wydarzenia szczególnie poleciłby Pan Polonii?
Zapraszam do nas choć na jedno nasze wydarzenie, a na pewno zostaniecie naszymi stałymi domownikami – będziecie do nas powracać. Oferta jest zmienna, cały czas uaktualniana, dopracowywana. Najlepiej będzie, gdy każdy odszuka sobie coś dla siebie na naszej stronie dompolski.be
Wracając do Pana zawodu Prawnika. Jak Pan postrzega Polaków i ich problemy na emigracji? Czy dobrze znane są Panu ich potrzeby, niekoniecznie prawne? Czy widzi Pan możliwości pomocy, nowo przybyłym jak i od dawna osiadłym emigrantom?
Najlepszym poznaniem problemów i potrzeb drugiego człowieka jest doświadczenie ich samemu. Nie sposób żyjąc na emigracji ich nie doznać. Z jednej strony może na początku było mi trochę łatwiej, bezpieczniej, bo miałem przy sobie część rodziny. Miałem więc wsparcie i pewnie dzięki temu rozpocząłem także studia. Jednak proszę mi wierzyć i ja odczułem na swojej własnej skórze czym jest oszukanie rodaka, wykorzystanie, a nawet upokorzenie. A że pewnie mam coś takiego w sobie, że ludzie mi ufają, zwierzają się, opowiadają, tak więc łącząc razem i doświadczenie i zdobytą wiedze i pewne predyspozycje , umiejętności jak też potrzebę pomocy innym, niejednokrotnie mam okazje pomagać komuś bez względu na ich wiek, przekonania czy sposób myślenia. Żyję zgodnie z zasadą że wszystko do nas powraca.
Nie tęskni Pan za krajem?
Byłbym bardzo nieszczery gdybym od razu powiedział że nie. Bo pochodzę z pięknego miejsca z bramy Bieszczadów a moim rodzinnym miasteczkiem jest Lesko. Marzy mi się aby przekonać młodych ludzi do pozostania tam i budowania swej przyszłości. Widzę tam potencjał, perspektywy rozwoju. Nawet ostatnio zaangażowałem się w szukaniu i publikowaniu na swojej stronie internetowej pomysłów, które mogłyby temu pomóc. Jednocześnie też doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to właśnie pobyt w Belgii spowodował moją zmianę sposobu myślenia, otwartość na nowe inicjatywy w moim mieście – ale oscylujące wokół poprawy życia mieszkańców. Wiem, że można to zrobić i właśnie chcę się choć trochę do tego przyczynić. Tak jak mówię, mój pobyt w Brukseli zbudował przekonanie, że chcieć to móc. Tak więc Brukselo, dziękuję Ci za to!
Czego mam Panu życzyć w imieniu swoim i redakcji Przeglad.ca
Pewnie ciągłej mobilizacji, wytrwałości … i pewnie wielu życzliwych ludzi dookoła mnie.
Dziękuję za rozmowę i życzę Panu dalszych sukcesów, jak również tyle życzliwości ile zdoła Pan udźwignąć…
źródło: przeglad.ca, autorka: Anna Szymborska
Michał Szuba, pseudonim artystyczny Miguel Moon - to człowiek z pasją, miłośnik muzyki flamenco, muzyki jazzowej i etnicznej. Jak mówi Miguel to po prostu Michał w języku hiszpańskim. Słowo Miguel oznacza temperament muzyki flamenco, bliskość ognia, bliskość słońca. Jego ulubionym kolorem jest pomarańczowy. Można by się z tym zgodzić, ale dlaczego "Moon"? Przecież to słowo pochodzi z języka angielskiego i oznacza księżyc. Jak sam tłumaczy księżyc to noc, a w nocy dźwięki mają inny wymiar. Michał to człowiek o wielkim talencie i wielkiej naturalności. Z jego twarzy bije prawda i szczerość, a przejawia się to w jego muzyce. Samouk, który grę na gitarze opanował do perfekcji zadziwił świat. Półfinalista programu "Mam Talent", po którym nic się nie zmieniło w jego prywatnym życiu - "Jestem tym samym chłopakiem, którym byłem..." - powiedział w wywiadzie. A co zmieniło się w życiu artystycznym tego dowiecie się z wywiadu dla portalu Pomia.pl.
fot. Tomasz Preisner
"Żyj tak, jak marzysz, a muzyka Twoja będzie owocem tego, jak żyjesz" - Michał Szuba.
https://www.facebook.com/MiguelMoon
{youtube}fEoaYZW7SkA{/youtube}
Mgr promocji zdrowia Rafał Seremet. Człowiek, który żyje w harmonii ciała i umysłu, a wiedzę o technikach relaksacji przekazuje innym za pośrednictwem Internetu i żywych spotkań z ludźmi. Tworzy muzykę relaksacyjną, prowadzi warsztaty samorozwoju oraz nagrywa wersje lektorskich nagrań instruktażowych w formie audio. Zapraszamy na ciekawy wywiad, w którym dowiesz się, jak walczyć ze stresem i czy jest możliwe osiąganie doskonałości.
Na czym polega harmonia ciała i umysłu?
Harmonia jest pewnym stanem optymalnego dopełniania się, jakiejś korzystnej równowagi. Tutaj oznacza ona dobry kontakt między umysłem, a ciałem. Bardzo istotny jest także dobry kontakt z naszymi emocjami. Dążymy do dobrego kontaktu pomiędzy ciałem i umysłem, bo jest to ważny proces. Będąc dzieckiem rozwijamy się emocjonalnie. Następnie podejmujemy edukację w szkole i jest to okres, kiedy dziecko przechodzi z fazy rozwoju emocjonalnego do rozwoju umysłowego. Często bywa tak, że człowiek wchodząc w fazę rozwoju umysłowego zapomina o wcześniejszej fazie rozwoju emocjonalnego. W dzieciństwie mamy dobry kontakt z ciałem, bo jako noworodek identyfikujemy się tylko i wyłącznie z ciałem, a następnie identyfikujemy się z relacjami emocjonalnymi. W okresie szkolnym, kiedy to stopniowo zaczynamy się identyfikować z umysłem, może dochodzić do wyparcia poprzednich etapów. Tworząc harmonię ciała i umysłu zaczynamy od tego, że na nowo musimy odbudować dobry kontakt z ciałem i z emocjami. Powinniśmy dążyć do tego, abyśmy mieli dobry kontakt z naszymi emocjami i jednocześnie uwalniać się od negatywnych emocji i tworzyć pozytywne emocje. Jeśli chodzi o sferę umysłu, musimy być świadomi procesów myślowych i zarządzać umysłem.
Czym jest doskonałość?
Generalnie jest tak, że każdy człowiek potencjalnie jest doskonały, ale w praktyce w różnym stopniu realizujemy tą doskonałość. Nasza realizacja stopnia swojej potencjalnej doskonałości jest różna, więc każdy z nas będzie na innym poziomie doskonałości. Jest to tak, jakby każdy posiadał własną kopalnię złota, ale wydobył z niej różną ilość tego drogocennego kruszcu. Moim zdaniem nie jesteśmy w stanie osiągnąć doskonałości jedynie przez dyscyplinę rozumianą, jako bycie wobec siebie bardzo rygorystycznym i surowym. Uważam, że dążąc do doskonałości powinniśmy traktować życie, jako pole do nauki. Wówczas podchodzimy do siebie i innych z pewną dozą wyrozumiałości i akceptacji tego, co się wydarza. Przedstawiając obrazowo doskonałość, można by rzec w ten sposób: na samym szczycie umiejętności człowieka jest zdolność zarządzania swoim umysłem, ale wcześniej zanim do tego dojdziemy bardzo pomaga to, co wcześniej powiedziałem – nawiązywanie dobrego kontaktu ze swoim ciałem, lepsze czucie go oraz dobry kontakt z emocjami czyli tzw. inteligencja emocjonalna. Pomocne są tutaj techniki relaksacyjne (relaksacja ciała, obserwowanie oddechu), ale możemy posłużyć się także ćwiczeniami fizycznymi wykonywanymi w skupieniu i doprężeniu, czy treningiem interpersonalnym. Kiedy dochodzimy do poziomu umysłu to istotne jest odkrycie zależności, że to my jesteśmy właścicielami własnego umysłu, to my tworzymy własne myśli i możemy się nimi świadomie posługiwać. W praktyce wygląda to tak, że kiedy zapragnę o czymś pomyśleć to świadomie podejmuję ten proces. Natomiast, jeśli w danym momencie nie potrzebna jest mi żadna analiza myślowa, to powinienem mieć takie fazy, kiedy świadomie nie tworzę żadnych myśli. Następuje wówczas rozpoznanie tego procesu, w którym to JA wytwarzam myśli. Gdybym miał jeszcze rozwinąć temat doskonałości i skupić się na konkretnych przykładach to przedstawiłbym to w ten sposób, że w świetle pracy nad sobą za pomocą technik relaksacyjnych, chodzi o rozwinięcie świadomości procesów zachodzących w naszym ciele i umyśle. Jeżeli np. jesteśmy świadomi, co dzieje się w naszym ciele i lepiej zarządzamy swoimi mięśniami, a zajmujemy się sportem, wówczas możemy osiągać lepsze wyniki sportowe lub będziemy sprawniejsi podczas wykonywania innych zawodów, które wykorzystują pracę mięśni. Jeśli jesteśmy artystami i zajmujemy się sztuką, to angażujemy m.in. swoją wyobraźnię do tworzenia określonego dzieła. Wówczas wykorzystujemy nasz umysł artystyczny i logiczny; powinniśmy stać się bardziej samoświadomi własnej zdolności wyobrażania sobie czegoś .Im bardziej jesteśmy świadomi tych konkretnych funkcji, i im bardziej potrafimy się nimi świadomie i uważnie posługiwać, tym lepsze osiągamy rezultaty. W każdej sferze życia, w której chcielibyśmy być bardziej doskonali chodzi o dwie rzeczy. Jedna to świadomość (świadomość danej sfery aktywności tj. lepsze uświadamianie sobie funkcji ciała, emocji, wyobraźni, logiki itd.), a druga to skupienie się na tym, co w danej chwili robimy. Wzrasta wtedy doskonałość wykonywania danej czynności. Nawet ze sprzątania mieszkania możemy czerpać przyjemność i satysfakcję, jeśli odpowiednio nastawimy się swoim umysłem. Wówczas nie będziemy ograniczać się myślami typu: po co muszę to robić, teraz jest fajny film w telewizji, itd. Całym sobą będziemy w tej aktualnej czynności. Nasza zwiększona świadomość funkcji ciała, emocji i umysłu oraz odpowiednie skupienie się na tym, co robimy właśnie teraz, prowadzi do pełni doskonałości naszego życia. Miłość i pasja jest wyznacznikiem wartości. Być doskonałym to polubić wszystko to, co robimy i zamierzamy robić.
Jak walczyć ze stresem, zwłaszcza w pracy?
Należy wspomnieć o technikach relaksacyjnych. Zachęcam do opanowania kilku takich technik, które zmniejszą nasz stres, a zarazem wyrobią nam pogląd, czym jest stan bez stresu. Jeśli poznamy metody relaksacyjne to będzie to dobry punkt wyjścia do życia bez stresu. Walka ze stresem, a mówiąc bardziej dokładnie: lepsze radzenie sobie ze stresem, wynika z większego opanowania własnego ciała i umysłu. Np. „metoda Jacobsona”, czyli ćwiczenia napinania i rozluźniania poszczególnych partii mięśni to jedna z metod relaksacji. Stres, czyli stan nadmiernego pobudzenia i poczucia zagrożenia, zależy także od nas. To jak mocno będziemy podatni na taki rodzaj pobudzenia nie zależy tylko od sytuacji zewnętrznej, ale także od nas samych. Radzenie sobie ze stresem to indywidualna sprawa każdego z nas. Podczas sytuacji stresującej, zdenerwowania, złego samopoczucia powinniśmy przestawić nasz umysł na jakąś inną rzecz, o której pomyślimy, a która da pozytywny efekt. Możemy policzyć w myśli od 1-10, albo policzyć kolejne oddechy. Wszystko to sprawi, że przez chwilkę skupimy się na czymś zupełnie innym. W ten sposób nie jesteśmy już tak zależni od tego czynnika, który wywołał w nas stres.
Prowadzi Pan warsztaty z technik relaksacji, a nawet tworzy Pan muzykę relaksacyjną. Proszę opowiedzieć nam o tym.
Tak, prowadzę warsztaty z ludźmi, którzy chcą się nauczyć tych technik, o których była mowa. Stworzyłem darmowy mailowy kurs relaksacji, który prezentuje techniki pomagające w opanowaniu stresu. Jest on dostępny na mojej stronie „seremet.org”. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu skorzystało z tej formy kilkadziesiąt tysięcy osób. Jak widać jest duże zainteresowanie. W odzewie na mój kurs miałem pozytywne opinie nie tylko zwykłych ludzi, ale również fachowców z branży, licznych terapeutów i osób, które profesjonalnie zajmują się relaksacją. Dla mnie jest ważne, aby warsztat który tworzę, spełniał funkcję podnoszenia świadomości społecznej, pomagał ludziom w podnoszeniu jakości ich życia. Nagrywam także muzykę do słuchania oraz wersje szkoleń w formie lektorskich instrukcji audio. Uznałem, że skoro ja stosując metody relaksacyjne doświadczyłem głębokiej poprawy mojej sprawności i jakości życia, to warto podzielić się tymi doświadczeniami z innymi. Trening relaksacyjny pomaga nam w uporaniu się z negatywnymi emocjami. Dzięki niemu możemy m.in. pozbyć się bezsenności, wypalenia życiowego i zawodowego, jak i poprawić jakość kontaktów międzyludzkich. Relaksacja ma wpływ na innych, ponieważ jeśli nasza relacja do siebie się poprawia to poprawiają się również nasze relacje interpersonalne. Mówiąc krótko: nasz stosunek do siebie rzutuje na relacje do innych ludzi.
Więcej o działalności Pana Rafała na stronie http://www.seremet.org
Dziękuję za rozmowę Roman Rzońca
O poprawianiu sprawności intelektualnej, o technikach relaksacji i o zdrowym trybie życia opowiada Rafał Seremet w wywiadzie video. W materiale zawarta jest też wypowiedź Witolda Wiśniewskiego, który interesuje się sztukami relaksacji. Zapraszamy do obejrzenia.
{youtube}vcWoduwr2Ow{/youtube}
Adrianna Mazur – studentka Uniwersytetu Rzeszowskiego. Jej pasją jest sport, a dokładnie tenis ziemny i od niedawna slalom na rolkach. Udzielała się, jako wolontariuszka (szpital, Dom Dziecka, Szlachetna Paczka). Kocha ludzi i uwielbia uczestniczyć w życiu społecznym. Pani Adrianna zorganizowała akcję poszukiwania akordeonu dla pana Józefa, który codziennie gra na ulicach Rzeszowa. Ten miły rzeszowski grajek jest powszechnie lubiany i bardzo chętnie przechodnie obdarowują go kilkoma złotymi za jego twórczość. Serce pani Adrianny jest przepojone miłością i bezinteresowną pomocą innym – czy nie powinniśmy brać przykładu? Zapraszam na wywiad, jaki udzieliła mi, a muszę przyznać, że nawet się rozczuliłem słuchając Pani Adrianny.
O akcji szukania akordeonu, o motywacji do działania, o pomaganiu i o pozytywnym myśleniu mówi Pani Adrianna:
{audio}adrianna.mp3{/audio}
Jak doszło do tego, że postanowiła Pani pomóc panu Józefowi?
Była to bardzo spontaniczna decyzja. Spotkałam pana Józefa na ulicy, przywitałam się jak zwykle i zapytałam, “co słychać”? Odpowiedział mi, że jest źle. Zapytałam, dlaczego i dowiedziałam się o skradzionym akordeonie, oraz o pożyczonym instrumencie. Nie był w dobrym stanie i pan Józef nie mógł spokojnie na nim grać - słuch muzyczny ma bardzo dobry. Pomyślałam, że za pomocą Facebooka można spróbować nagłośnić sprawę, aby znaleźć inny akordeon dla pana Józefa. Była to chwila niesamowita dla mnie. Ujęła mnie jego historia, bo już dawno zauważyłam, że akordeon to jego pasja i całe jego życie, a nagle to traci. Spotykając go wielokrotnie zauważyć można było, że jest to bardzo pozytywny człowiek i zawsze uśmiechnięty.
Mówiła Pani o jego pasji do grania, a czy Pani ma jakieś pasje i czy właśnie dlatego zrozumiała Pani, co może czuć człowiek, kiedy odbiera się mu jego marzenia?
Kocham ludzi z pasją. Bije od nich taki blask. Zawsze są uśmiechnięci, zadowoleni z życia i otwarci na innych. Owszem, ja też mam pasje – oprócz tych sportowych, o czym mówiłam wcześniej to jeszcze radość ogromną daje mi to, że mogę wywoływać uśmiech na twarzy innych ludzi. To moja największa pasja.
Niesamowite jest to, co Pani mówi. Czym jest pomaganie dla Pani? Czy warto pomagać?
Na pewno może być sposobem na życie, nic nie daje mi takiego szczęścia jak wywołany uśmiech u drugiego człowieka. Pomaganie to dawanie siebie. Każdy nawet najmniejszy gest dobroci w kierunku do innych niesie za sobą satysfakcję, a tym samym szczęście i radość. Mój mały wkład w to, że napisałam post na moim profilu na Facebooku przyczynił się do tego, że byłam szczęśliwa z faktu zorganizowania akordeonu dla pana Józefa, za co chcę podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w tą akcję. Chcę również podziękować tym, którzy „pomagali” dobrym słowem, bo to mnie mobilizowało. Szczególnie osobie, która kupiła akordeon. Chcę zwrócić uwagę na fakt, iż akcja dobroci trwa i można przechodząc koło grającego na ulicy pana Józefa wrzucić jakiś grosz do kubeczka dla niego. Dobro okazane innym wraca do nas.
Zapytam więc czy są dobrzy ludzie na świecie, bo wynika z tego, że tak. Jaki był odzew internautów na Pani prośbę?
Jest mnóstwo dobrych ludzi na świecie, ale musimy to zauważać. Mało się mówi o tym, co dobre, być może dlatego ludzie nie mają odwagi na to, aby uwierzyć w siebie i zacząć pomagać. Jeśli chodzi o odzew na mojego posta - to był on ogromny. Wzruszałam się śledząc całą tę akcję. Ludzie integrowali się ze sobą i działali razem. Do dzisiaj podchodzą do mnie różne osoby i gratulują mi, ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że ta akcja zmieniła ich myślenie i postrzeganie świata - tak mówią. Dobro istnieje w nas, ale to od nas zależy czy będziemy żyć stereotypowo mówiąc, że jest beznadziejnie, że każdy z nas widzi jakiś podstęp w działaniach innych. Musimy się tego myślenia pozbyć i otworzyć nasze serca w kierunku innego człowieka, a wtedy będziemy zauważać to dobro.
Czynienie dobra to pozytywna cecha, a jakie ma Pani marzenia w swoim sercu, o których mogłaby Pani nam powiedzieć?
Być może to będzie oczywiste, ale muszę powiedzieć, że moje marzenie spełniło się podczas tych dni. Zobaczyłam ogrom ludzi, którzy doceniają mnie i moje działanie. Moja rodzina akceptuje to, co robię. Akceptuje moje pomysły, które często muszę realizować natychmiast, bo taka jestem. Moje marzenia spełniają się obecnie, bo wiem, że mam przyjaciół. Jest to moje ogromne marzenie, aby być osobą szanowaną i mieć status człowieka pozytywnego. Tak się właśnie dzieje. Schodząc na ziemię to nie ukrywam, że chciałabym wyjść z kontuzji, osiągnąć jakieś małe sukcesy w sporcie i jak najwięcej podróżować.
Dziękuję i gratuluję
Roman Rzońca