Resort gospodarki pracuje nad nową koncepcją specjalnych stref ekonomicznych (SSE). Pomoc publiczna ma być ukierunkowana na rozwój innowacyjnych branż, takich jak lotnictwo. SSE miałyby też zachęcać przedsiębiorców do inwestowania w mniej rozwinięte regiony. To z kolei ma zapewnić wzrost płac i zatrzymać pogłębianie się nierówności w rozwoju kraju.
– Pracujemy nad zmianą ukierunkowania stref ekonomicznych. Mają być generatorem technologii, mają być rozsadnikiem bardzo dobrej jakości miejsc pracy. Nie mogą już kojarzyć się ze słabymi miejscami pracy, tanią siłą roboczą i tylko z prostym składaniem. Strefy ekonomiczne mają obowiązek uszlachetniać swoją działalność, na przykład poprzez centra badawczo-rozwojowe i dofinansowanie z poziomu centralnego do tych centrów, a to będzie mocniej wiązało je z Polską – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Ilona Antoniszyn-Klik, wiceminister gospodarki.
Zmiany w SSE, nad którymi pracuje Ministerstwo Gospodarki, mają poprawić efektywność publicznego wsparcia i zmniejszyć jego skutki uboczne w postaci ingerencji w rynkową konkurencję. W 2013 r. na problem stref zwróciło uwagę Ministerstwo Finansów, które pod kierownictwem byłego ministra Jacka Rostowskiego było przeciwne przedłużaniu okresu funkcjonowania SSE. Resort finansów policzył, że stworzenie jednego etatu w strefie kosztuje podatników średnio aż 185 tys. zł i jest niewspółmierne do korzyści osiąganych przez gospodarkę i państwo. MF zwrócił też uwagę na to, że pomoc publiczna nie jest lokowana efektywnie, bo wsparcie dostaje wiele inwestycji w regionach, które już są relatywnie dobrze rozwinięte i nie potrzebują ulg czy dotacji. To mają zmienić nowe propozycje resortu gospodarki.
– Mamy dwa zadania równoległe. Z jednej strony przyciąganie inwestorów do regionów, gdzie jeszcze takich miejsc pracy nie ma. Z drugiej strony wiemy doskonale, że inwestorzy lokują się tam, gdzie bilans finansowo-rozwojowy jest dla nich najbardziej korzystny. Duże miasta nie potrzebują już takiego wsparcia, potrzebują go przede wszystkim tereny, na których jest największe bezrobocie – wskazuje wiceminister gospodarki.
W przyszłości wsparcie mają otrzymywać jedynie te inwestycje, które będą zwiększać innowacyjność firmy, a w konsekwencji – branży i lokalnych rynków. Wzrost zaawansowania technologicznego w SSE pozwoli zwiększyć wydajność pracy, a to z kolei – wynagrodzenia. Według MG kluczowym czynnikiem będzie odtworzenie szkolnictwa zawodowego, które we współpracy z przedsiębiorstwami będzie kształcić pracowników na potrzeby miejscowych stref.
– Chcemy pomóc w dopasowywaniu kompetencji młodych ludzi, ich ścieżek kariery, do potrzeb rozwijających się przedsiębiorstw. Mając 1500 przedsiębiorstw i 200 tys. miejsc pracy w ramach stref ekonomicznych, jesteśmy jedyną instytucją, która jest w stanie pomóc systemowo w odrodzeniu się szkolnictwa zawodowego na poziomie światowym w całej Polsce – uważa Ilona Antoniszyn-Klik.
Szeroko rozumiany kapitał ludzki jest jednym z najważniejszych kryteriów, jakie biorą pod uwagę inwestorzy. Część ekonomistów specjalizujących się w polityce regionalnej twierdzi, że przewagą dużych miast i metropolii nad peryferiami nie jest – wbrew obiegowej opinii – jakość i wielkość infrastruktury, tylko kapitału ludzkiego i instytucji. Duże aglomeracje oraz skupiska miast, jak np. Górnośląski Okręg Przemysłowy, są atrakcyjne inwestycyjnie także dlatego, że koncentracja produkcji i popytu obniża koszty – zarówno po stronie firm, jaki i pracowników oraz konsumentów. Równocześnie wyższa wydajność pracy na tych obszarach przyciąga nowych pracowników, zwłaszcza dobrze wykształconych, co pogłębia różnice między regionami.
– Albo uda nam się, planując wieloletnie zatrudnienie, dopasować osoby wchodzące na rynek do zapotrzebowania przedsiębiorców i wtedy one pójdą w dane miejsce, albo, niestety, będą się osiedlali tylko tam, gdzie i tak już jest dobrze. Czyli bogatemu będzie przybywało, a biednemu będzie ubywało. Strefy mają przeciwdziałać temu trendowi – mówi Antoniszyn-Klik.
Obok podnoszenia jakości kapitału ludzkiego oraz instytucji kluczową kwestią jest wspieranie rozwoju branż, które wykorzystują miejscowe przewagi konkurencyjne. W przypadku Kamiennogórskiej i Wałbrzyskiej SSE bliskość rynku niemieckiego oraz dobrze rozwinięta infrastruktura transportowa sprawiają, że jest to atrakcyjne miejsce dla inwestorów z branży motoryzacyjnej. Z kolei na Podkarpaciu coraz prężniej rozwija się branża lotnicza, wykorzystując miejscowe tradycje i wykształconych pracowników. Według wiceminister gospodarki to przykład branży, którą warto wspierać z publicznych pieniędzy.
– Chcielibyśmy, żeby Polska w najbliższych latach stała się bardzo mocna w lotnictwie i podzespołach lotniczych, tak jak jest teraz mocna w automotive. Dużo pracujemy także nad biotechnologią i technologiami w zakresie żywności, bo z tej branży nie mamy jeszcze wielu zakładów. Chcemy też wspierać współpracę stref z parkami technologicznymi, żeby wsparcie mogło trafić do firm IT – twierdzi Ilona Antoniszyn-Klik.
Źródło: newseria.pl
Relacje z mediami to podstawa PR-u. Rozsądnie prowadzone zawsze są w cenie, ale jeden nierozważny krok może wywołać prawdziwą medialną burzę. O trudnej sztuce kształtowania wizerunku w mediach i partnerskiej współpracy z dziennikarzami będzie mowa podczas przyszłorocznego Kongresu Profesjonalistów Public Relations. Kolejna konferencja z cyklu branżowych spotkań została zaplanowana na 23-24 kwietnia 2015 r. w Rzeszowie. Już teraz serdecznie zapraszamy.
Pomimo intensywnego rozwoju technologii, ewolucji narzędzi i metod porozumiewania się, rola media relations jako fundamentalnego obszaru PR-u pozostaje niezmienna. Dla widzów, słuchaczy i czytelników media to często zaufane źródło wiadomości. Nie bez powodu nazywane są „oknem na świat”. Dla firm i organizacji to jeden z najskuteczniejszych nośników informacji – pozytywnych, ale niestety także tych, które wolelibyśmy przemilczeć. Jak przebić się z komunikatem do mediów? Jak pisać, aby inni chcieli czytać? I czy piarowe artykuły jeszcze w ogóle interesują redakcje?
Dziennikarza nie oszukasz
Jeśli chcemy przyciągnąć uwagę mediów to tworzenie informacji przesadnie eksponujących ofertę i profil firmy jest błądzeniem w ciemności. Bardziej skuteczną formą kreowania obecności organizacji w mediach jest tworzenie materiałów eksperckich, które w subtelny i interesujący sposób zaciekawią dziennikarzy, a ponadto wesprą kreowanie wizerunku firmy. Z kolei publikacje w mediach branżowych to szansa, że nasz przekaz nie zginie w natłoku innych informacji, ale rzeczywiście dotrze do szczególnie istotnych dla nas grup odbiorców.
Sztuka skutecznych relacji z mediami
Trudny rynek mediów zmusza dziennikarzy do jeszcze szybszej pracy i tworzenia większej ilości artykułów. Dlatego chętnie korzystają oni z pomocy piarowców, o ile jest ona rzeczywiście wartościowa. – Dziennikarzy nie można oszukiwać, ale można ich zainteresować chwytliwym tematem i merytorycznie cennym tekstem. Na świecie i w Polsce zespoły media relations obsługujące klientów z różnych sektorów rynku działają podobnie, jak agencje informacyjne – tworzą materiały eksperckie dedykowane konkretnym redakcjom, albo udostępniają je poprzez platformy często w formie blogów i wideo-blogów. Szczególnie sprawdza się to w przypadku branż wysoce specjalistycznych takich jak finansowa czy IT – wyjaśnia dr Dariusz TWORZYDŁO z Uniwersytetu Wrocławskiego, prezes Exacto Sp. z o.o. Dobre relacje wymagają jednak nie tylko znajomości rynku medialnego, ale przede wszystkim branży. PR-owiec musi być specjalistą w swojej dziedzinie, obserwować i śledzić nowinki, aby dla mediów stanowić aktualne źródło informacji.
Blaski i cienie
Media relations to bardzo delikatny obszar działań wizerunkowych, wymagający zaangażowania, stałego monitorowania i przewidywalności. Wystarczy jeden nieuważny krok, aby wywołać medialną burzę. Część z nich to konsekwencje wpadek piarowców. Jednak przykładów, w których doniesienia medialne pogrążyły niejedną karierę, markę czy produkt jest wiele. Po tym, jak dziennikarze portalu lovekrakow.pl opublikowali materiał, z którego wynikało, że mąż Jagny Marczułajtis-Walczak (ówczesnej szefowej Komitetu Konkursowego Kraków 2022) oferował pieniądze za przychylne pisanie o przygotowaniach do Igrzysk rozpętała się prawdziwa medialna burza. Co gorsza, na zaledwie 6 tygodni przed planowanym referendum, w którym krakowianie mieli zdecydować, czy chcą by ich miasto starało się o organizację tego wydarzenia. I mimo, że posłanka Marczułajtis zrezygnowała z funkcji przewodniczącej Komitetu, a przede wszystkim odcięła się od działań męża, cała sytuacja rzuciła cień na mające odbyć się w Krakowie Igrzyska. Ostatecznie mieszkańcy zdecydowali, że stolica Małopolski nie będzie gospodarzem tej zimowej imprezy.
Bez zaufania – nie ma efektów
Na zaufanie mediów każdy podmiot musi sobie zapracować. Trzeba jednak pamiętać, że reputację trudno się zdobywa, a łatwo traci. Firmy o kilkuletniej historii z pewnością miały sporo czasu, aby nawiązać otwarte i przyjacielskie relacje z mediami. Nowe swój wizerunek muszą budować od podstaw – inicjować dialog z dziennikarzami oraz prezentować się jako rzetelny i wiarygodny partner. – Nie jest to proces łatwy, a dział media relations odgrywa w nim kluczową rolę. Ten zespół bezpośrednio tworzy relacje ze środkami masowego przekazu i kreuje wizerunek swojej firmy. Na dyskusję o praktycznych aspektach media relations w przedsiębiorstwach, korporacjach i instytucjach publicznych zapraszam do Rzeszowa na Kongres Profesjonalistów Public Relations 2015 – dodaje dr Dariusz TWORZYDŁO.
Szczegółowe informacje na temat Kongresu Profesjonalistów Public Relations znajdują się na stronie internetowej: www.kongresprofesjonalistow.pl. Zachęcamy również do śledzenia profilu wydarzenia na portalu Facebook. Organizatorami Kongresu są firmy Newsline Sp. z o.o. oraz Ideo Sp. z o.o.
Procesy administracyjne i biznesowe towarzyszą każdej firmie od momentu wejścia na rynek. To one pośrednio przyczyniają się do sukcesu przedsiębiorstwa. Jednak „papierologia”, bałagan w dokumentacji oraz nadmiar danych to codzienne problemy wielu podmiotów, które generują znaczne wydatki. Jak można zmniejszyć koszty rutynowych czynności biurowych?
Jak wynika z badania Konica Minolta przeprowadzonego w średnich firmach, pracownicy marnują około 20 proc. swojego czasu na szukanie, analizowanie i weryfikowanie dokumentów. Okazuje się, że znalezienie jednego druku może zajmować aż 12 minut. Według szacunków koszty papierowego obiegu dokumentów w przedsiębiorstwie mogą sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Ta kwota to nie tylko fizyczne zużycie papieru, ale przede wszystkim stracony czas. Niestety wysokie koszty prowadzenia własnego biznesu to główna bariera spowalniająca rozwój, zwłaszcza młodych przedsiębiorstw.
Innowacje sposobem na minimalizację wydatków
Mimo iż tradycyjny obieg generuje tak wysokie koszty, przedsiębiorcy wciąż z dystansem patrzą na nowe technologie. Bagatelizują wydatki przeznaczane na prowadzenie czynności biurowych w standardowy sposób, a informatyczne rozwiązania utożsamiają z wysokimi nakładami finansowymi na infrastrukturę. Okazuje się, że zaledwie 10 proc. wystawianych faktur ma formę elektroniczną – według raportu zrealizowanego przez PKPP Lewiatan. W wielu przypadkach wynika to po prostu z przyzwyczajenia, ale przyczyną może być również niewiedza o dostępnych rozwiązaniach. W przypadku faktur czy umów, pojawiają się także wątpliwości, który dokument jest bardziej wiarygodny. Tymczasem prawo w Polsce od 2005 roku dopuszcza możliwość rozliczania się za pomocą e-faktury, a przepisy szczegółowo określają wytyczne dotyczące wystawiania takich dokumentów.
E-rozwiązanie na każdą kieszeń
Zdaniem ekspertów przejście z tradycyjnych dokumentów na formę elektroniczną może być rozwiązaniem pozwalającym na wprowadzenie znacznych oszczędności. Na rynku pojawia się coraz więcej prostych narzędzi dedykowanych właśnie mniejszym firmom. Niektóre aplikacje, takie jak platforma FirmONE, działają online. W praktyce oznacza to, że firma nie ponosi na początku swojej działalności dodatkowych kosztów związanych z zakupem potrzebnej infrastruktury. Zaoszczędzony czas i pieniądze, zwiększenie bezpieczeństwa przechowywanych dokumentówto tylko niektóre argumenty, jakie mogą przekonać młodych przedsiębiorców do wprowadzenia nowoczesnych rozwiązań informatycznych w swoich firmach. W przypadku aplikacji działających z poziomu przeglądarki internetowej, na przykład FirmONE, zarządzać przedsiębiorstwem można on-line. Wystarczy dostęp do sieci, aby z każdego miejsca na świecie koordynować procesy zachodzące w firmie.
Zaoszczędzony czas i pieniądze, zwiększenie bezpieczeństwa przechowywanych dokumentów, a wreszcie aspekt ekologiczny związany z mniejszym zużyciem papieru. To tylko niektóre argumenty, jakie mogą przekonać przedsiębiorców do wprowadzenia nowoczesnych rozwiązań informatycznych w swoich firmach.
Polska staje się centrum obsługi międzynarodowych koncernów z zakresu księgowości. O pracę nie muszą się więc martwić eksperci od finansów i rachunkowości, księgowi, doradcy finansowi i maklerzy. Badania Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i Rządowego Centrum Studiów Strategicznych dowodzą, że zapotrzebowanie na specjalistów z tej dziedziny będzie stale rosło.
Studia I stopnia na kierunku finanse i rachunkowość oraz anglojęzyczne Finance and Accounting oferuje Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Menedżer finansowy, inwestycje kapitałowe oraz księgowość to specjalności, które mogą wybierać kandydaci.
Wykształcą finansistów, księgowych, bankierów…
Studenci finansów i rachunkowości zdobywają zaawansowaną wiedzę z zakresu księgowości, rachunkowości i podatków. Uczą się też profesjonalnej obsługi finansowej firm. Zostają przygotowani do zarządzania działem finansowo-księgowym i prowadzenia własnej firmy. To studia dla przyszłych doradców finansowych, ubezpieczeniowych, a także księgowych, pracowników banku i pośredników finansowych, a nawet maklerów giełdowych.
- Dynamiczny rozwój rynku usług finansowych i księgowych, lokowanie w Polsce centrów outsourcingowych obsługujących przedsiębiorstwa powoduje, iż popyt na księgowych, doradców finansowych, inwestycyjnych i podatkowych oraz kontrolerów będzie istotnie wzrastał - podkreśla dr Marta Czyżewska z Katedry Mikroekonomii WSIiZ.
Szybki rozwój rynku IT wymusza posługiwanie się zintegrowanymi systemami informatycznymi, które wspierają zarządzanie przedsiębiorstwami. Studenci zdobywają teoretyczne i praktyczne umiejętności do świadczenia profesjonalnej obsługi finansowej firm.
Zajęcia praktyczne jak na giełdzie
WSIiZ daje studentom niepowtarzalną możliwość zdobycia umiejętności praktycznych w specjalistycznym laboratorium finansowym - jedynym w tej części Europy. W profesjonalnie wyposażonym dealing roomie są 24 specjalistyczne stanowiska, wyposażone w podwójne monitory LCD z platformami transakcyjnymi TMS Brokers, jakich używają maklerzy giełdowi i finansiści. Jest też specjalistyczny sprzęt wyświetlający informacje finansowe (m.in. data wall).
- Taki sprzęt umożliwia komfortowe posługiwanie się oprogramowaniem finansowym, wykresami cenowymi instrumentów finansowych - podkreśla prof. Wojciech Misiąg, Dyrektor Instytutu Badań i Analiz Finansowych WSIiZ, który objął patronat nad kierunkiem.
Nauczą jak prowadzić firmę
Inny pomysł uczelni to specjalność warsztat biznesowy. WSIiZ dysponuje odpowiednimi narzędziami, bazą i wykwalifikowaną kadrą, by bardzo praktycznie i kompleksowo przygotować studentów do założenia i prowadzenia własnej firmy. Dużą część zajęć stanowią gry decyzyjne, symulujące rozwój firmy.
- Studenci otrzymują konkretną wiedzę od ekspertów i praktyków biznesu. Przy ich pomocy przygotowują biznesplany, które wykorzystają w pracach dyplomowych i do założenia firm. Najlepsze pomysły biznesowe zostały zrealizowane i otrzymały wsparcie finansowe z funduszu uczelni. Do tej pory studenci założyli kilkanaście firm – mówi Urszula Pasieczna, rzeczniczka WSIiZ.
Znakomita kadra
Zajęcia na tym kierunku prowadzi znakomita, uznana w Polsce kadra, m.in. profesorowie: Jan Winiecki, Bartłomiej Kamiński, Tomasz Mickiewicz. Jest to gwarancja wysokiej jakości studiów. Więcej w serwisie kandydaci.wsiz.rzeszow.pl.
Od października WSIiZ uruchamia też studia I stopnia na kierunku dietetyka i 3-letnie prawo.
15. rocznicę rozpoczęcia działalności produkcyjnej w Polsce obchodzi spółka KIRCHHOFF Automotive. Przedsiębiorstwo należące do międzynarodowej grupy KIRCHHOFF to jeden z największych inwestorów w naszym kraju. Spółka posiada zakłady w Mielcu i Gliwicach, a zatrudnienie w nich znajduje przeszło 1400 osób. Jeszcze w tym roku planowane są inwestycje o łącznej wartości 70 mln złotych.
Na ten rok przypada 15-lecie działalności w Polsce KIRCHHOFF Automotive – spółki będącej częścią grupy o przeszło 200 letniej historii. Dzisiaj z tej okazji, w siedzibie firmy w Mielcu, odbywa się oficjalne spotkanie, w którym biorą udział członkowie rodziny właścicieli, m.in.: Dr. Jochen F., Arndt G. i J. Wolfgang KIRCHHOFF.
Firma KIRCHHOFF Automotivespecjalizuje się w produkcji metalowych części dla przemysłu motoryzacyjnego. W Polsce działalność KIRCHHOFF Automotive rozpoczęła się w 1998 roku w Specjalnej Strefie Ekonomicznej "Euro-Park Mielec”. Rok później ruszyła produkcja pierwszych produktów tej marki, a zlokalizowany na Podkarpaciu zakład zaczął prężnie funkcjonować. W 2004 i 2005 roku utworzono dwie kolejne fabryki, tym razem w Gliwicach. Części z polskich zakładów produkowane są przede wszystkim dla General Motors i Ford.
– W ostatnich latach zanotowaliśmy wzrost dostaw także dla niemieckich producentów: VW, BMW i Daimler. Nasze produkty trafiają do producentów samochodów na całym świecie, nawet do USA, Brazylii czy Chin – mówi Janusz Soboń, Prezes Zarządu KIRCHHOFF Polska Sp. z o.o. Od początku swojej działalności firma zainwestowała w Polsce przeszło 156 mln €. Jednocześnie KIRCHHOFF Automotive znalazł się w czołówce polskich dostawców dla producentów samochodów na całym świecie.
Kolejne inwestycje w Polsce
W ciągu 15-letniej działalności firma wielokrotnie zwiększała zatrudnienie, a istniejące zakłady zostały rozbudowane i wyposażane w nowe technologie. Według planów spółki jeszcze w tym roku zrealizowane zostaną następne inwestycje o łącznej wartości około 70 mln zł. W Mielcu, do istniejącej hali „nowego” zakładu, dobudowane zostanie 1200 m² powierzchni produkcyjnej pod instalację nowoczesnej prasy. W starszym obiekcie pojawią się m.in. kolejne stacje spawalnicze i zgrzewalnicze. Podobne inwestycje będą miały miejsce w Gliwicach. – Tylko w zeszłym roku zakład w Mielcu zrealizował sprzedaż o wartości blisko 130 mln €. Chcemy utrzymać tendencję wzrostową. Stąd kolejne aspiracje zmierzające w kierunku rozszerzenia produkcji, a docelowo utworzenia nowych miejsc pracy – dodajeJanusz SOBOŃ.
Zakłady koncernu należą do grupy przedsiębiorstw rodziny KIRCHHOFF, obecnej w wielu obszarach działalności gospodarczej w Europie i na całym świecie. Zakłady Grupy KIRCHHOFF zlokalizowane są w 16 krajach m.in. w: Niemczech, Portugalii, Francji, Irlandii, Meksyku, USA, Kanadzie, Chinach, Rumunii, Hiszpanii, a zatrudnienie w nich znajduje aż 11 tys. osób. Roczne obroty całej grupy sięgają 1,6 mld €.
Osoby znajdujące się na fotografii:
Małgorzata Chomycz-Śmigielska, Wojewoda Podkarpacki
Krystyna Skowrońska, posłanka na Sejm RP,
Dr. Jochen Kirchhoff, Przewodniczący Rady Doradczej Holdingu KIRCHHOFF
Ryszard Muzyczka, Dyrektor Zakładu KIRCHHOFF Polska w Mielcu
Władysław Ortyl, Marszałek Województwa Podkarpackiego
Wolfgang Kirchhoff, Dyrektor Operacyjny Holdingu KIRCHHOFF
Arndt Günther Kirchhoff, Dyrektor Zarządzający Holdingu KIRCHHOFF
Ujednolicenie rynku usług finansowych to jedno z największych wyzwań Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycyjnego (TTIP).
2 czerwca 2014 r. w Klubie Bankowca odbyła się konferencja naukowa Transatlantyckie Partnerstwo Handlowe i Inwestycyjne – nowy etap współpracy pomiędzy USA i UE, w której brała udział Amerykańska Izba Handlowa w Polsce (AmCham).
Konferencja została organizowana przez Centrum Prawa Bankowego i Informacji w ramach debat Miesięcznika Finansowego Bank. W gronie uczestników znaleźli się m.in. Forum Ruchu Europejskiego i Instytut Stosunków Międzynarodowych UW oraz AmCham. Podczas jednego z paneli Tony Housh, członek zarządu AmCham podjął temat finansowych aspektów współpracy między Unią a Stanami Zjednoczonymi.
Największym wyzwaniem z jakim musza zmierzyć się potęgi gospodarcze po obu stronach Atlantyku jest ujednolicenie rynku w zakresie usług finansowych – powiedział Tony Housh. Harmonizacja tego sektora i wprowadzenie regulacji dzięki którym oba rynki będą współpracować sprawnie i bez barier są niezbędne w dzisiejszej, globalnej rzeczywistości gospodarczej.
Aby utrzymać pozycje światowych liderów, Stany Zjednoczone i Unia Europejska muszą wypracować normy i strategie, które zapewnią płynną i efektywną kooperację. Rozbieżności w sferze usług finansowych stwarzają dodatkowe koszty i wpływają ujemnie na efektywność globalnych działań gospodarczych. Różnice w zakresie regulacji prawnych i odmienne podejścia do takich kwestii jak usługi bankowe, ochrona danych osobowych, czy zasady księgowości i sprawozdawczości banku generują straty zarówno dla rządów i biznesu, jak i dla konsumentów.
Do najważniejszych zadań należy likwidacja rozbieżności w zakresie regulacji prawnych. Chociaż wspólna waluta zaowocowała zacieśnieniem więzów handlowych wśród krajów Strefy Euro, to wiele innych kwestii związanych z rynkiem finansowym wciąż leży w sferze kompetencji pojedynczych państw. Krajowe rynki kapitałowe są ciągle bardzo zróżnicowane, nie wszystkie banki działają w systemie międzynarodowym, wiele niezgodności pojawia się też w obszarze rynku obligacji.
Za kwestię priorytetową Tony Housh uznał jak najszybsze wdrożenie postanowień Bazylei III – zawartego w 2010 r. porozumienia dotyczącego wymogów kapitałowych i zarządzania ryzykiem w bankach działających transgranicznie. Kolejnym wyzwaniem będzie reforma struktur bankowych w Europie. Amerykański sektor usług finansowych został ujednolicony zgodnie z wdrożoną 3 lata temu regułą Volckera, ale UE ciągle stara się wypracować spójny system regulacji. Umowa o wolnym handlu obejmie także inną, kluczową kwestię,która może stać się przedmiotem gorącej dyskusji – ochronę danych osobowych.
Różnice w podejściu do kwestii ochrony danych osobowych są ważne i z pewnością będą miały ogromny wpływ na dyskusję o regulacjach finansowych. W świetle stanowiska Unii Europejskiej ważne jest prawo do anonimowości w sieci, do „bycia zapomnianym”. Podejście Amerykańskie skupia się natomiast na wolności słowa, społecznym obowiązku i prawie do powszechnej informacji – powiedział Tony Housh.
Harmonizacja rynku usług finansowych ma ogromne znaczenie dla rozwoju globalnego handlu i zacieśniania współpracy ekonomicznej między UE a Stanami Zjednoczonymi. Zniwelowanie różnic i uzgodnienie wspólnych stanowisk przyczyni się do zniesienia barier handlowych i pozwoli na wypracowanie strategii podejmowania decyzji w sytuacjach kryzysowych. Tony Housh podkreślił znaczenie umowy TTIP w kontekście globalnym – rynki państw azjatyckich ujednolicają swoje regulacje i występują na światowej arenie jako potężny podmiot, jeśli Europa i Stany nie chcą stracić pozycji liderów, muszą działać w synergii.
Więcej informacji na: www.amcham.pl
Case for Investing in Europe 2014 to najnowsze badanie przeprowadzone przez Josepha Quinlana z amerykańskiego Centrum Stosunków Transatlantyckich (Center for Transatlantic Relations). Z raportu wynika, że pomimo kryzysu w strefie euro, region ten wciąż przedstawia dla amerykańskich przedsiębiorców ogromne możliwości i pozostaje dla biznesowej Ameryki najbardziej dochodową częścią świata. Kryzys zadziałał jak katalizator reform w strukturach europejskich. W ich rezultacie Europa stanie się – w perspektywie długoterminowej – silniejsza. Nie wolno zapominać jednak, że pomimo kryzysu Unia Europejska pozostaje największą i najbogatszą gospodarką na świecie.
Raport The Case of Investing in Europe 2014 został zamówiony przez Amerykańskie Izby Handlowe funkcjonujące w krajach europejskich. Głównym wnioskiem płynącym z badania jest fakt, że pomimo ekonomicznych trudności, z którymi boryka się obecnie Europa, region ten wciąż odpowiada za około połowę całkowitego zagranicznego dochodu afiliacyjnego Stanów Zjednoczonych. To dwa razy tyle, ile wynosi dochód z regionu Azji i Pacyfiku. Dane te wskazują na fundamentalną rolę, jaką odgrywa Europa dla amerykańskiego biznesu. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Europa odpowiada za około 30 proc. globalnej konsumpcji osobistej, a jej gospodarka dorównuje wielkością tej amerykańskiej.
Biznesowe relacje europejsko-amerykańskie są korzystne dla obu stron. Obecność przedsiębiorstw z USA ma decydujące znaczenie dla europejskiej gospodarki: w 2013 roku całkowita kwota amerykańskich inwestycji na starym kontynencie wyniosła 2 biliony euro, amerykański kapitał stworzył też 4,2 miliony miejsc pracy. Mimo że w Europie mają właśnie miejsce procesy wychodzenia z kryzysu gospodarczego, wciąż wiele można zrobić dla zacieśnienia europejsko-amerykańskiej współpracy.
W tym trudnym okresie, kiedy Europie potrzebna jest coraz większa liczba inwestycji, ogromna rola odgrywana przez amerykański biznes nie może pozostać niezauważona – mówi Rick Lada, wiceprezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce. Stwarzając przyjazne środowisko biznesowe dla zagranicznych inwestorów, władze Unii Europejskiej najlepiej zadbają o korzystny zrównoważony rozwój regionu.
W raporcie Case for Investing in Europe 2014 nasz kraj pojawia się w kontekście znakomitego systemu edukacji oraz elastycznego rynku pracy. Polska, Czechy, Słowacja oraz inne kraje regionu reprezentują nowe i niewykorzystane jeszcze w pełni rynki, charakteryzujące się dodatkowo stosunkowo niższymi kosztami pracy. Stąd to właśnie tutaj lokuje się 11% europejskiej siły roboczej amerykańskich firm. Jest to ogromny wzrost, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze dwie dekady temu amerykańskie inwestycje w Europie Środkowo-Wschodniej były na praktycznie zerowym poziomie. W 2012 roku zysk amerykańskich firm w Polsce wyniósł około 732 miliony dolarów – znacznie więcej, niż na bardziej rozwiniętych rynkach Finlandii, Portugalii, Hiszpanii czy Szwecji. W rankingu innowacji Polska wypadła jednak poniżej europejskiej średniej.
Ustanowienie strefy wolnego handlu pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi dzięki Transatlantyckiemu Partnerstwu Handlowemu i Inwestycyjnemu (TTIP) spowoduje jeszcze większy wzrost wartości rynku europejskiego dla biznesu z USA. Umowa ta zmieni globalne reguły gry na polu biznesu. Potencjalne korzyści płynące z pomyślnej implementacji TTIP są nie do przecenienia i dotyczą nie tylko handlu, ale także inwestycji.
źródło: Amerykańska Izba Handlowa w Polsce (American Chamber of Commerce in Poland - AmCham)
2 października 2014 r. Rzeszów będzie ponownie stolicą informatyki. Tego dnia podczas II Kongresu Profesjonalistów IT zgromadzą się eksperci branży ICT z całej Polski, aby rozmawiać o innowacjach oraz o tym, jak nowe technologie stosować w biznesie z pożytkiem dla firmy i jej klientów. Program wydarzenia dostępny jest już na stronie Kongresu.
Tradycyjne przedsiębiorstwa coraz odważniej wdrażają systemy IT. Dostrzegają w nich potencjał rozwojowy, szansę na usprawnienie procesów sprzedaży czy zarządzania projektami, a także możliwość wyróżnienia swojej oferty spośród konkurencyjnych. Jednak mnogość dostępnych rozwiązań może być kłopotliwa, a nieodpowiednio stosowane narzędzia nieskuteczne. Jak w praktyce wykorzystywać innowacyjne technologie w biznesie? Między innymi o tym będzie mowa podczas II edycji Kongresu Profesjonalistów IT – wydarzenia organizowanego przez Klaster Firm Informatycznych Polski Wschodniej. "Nowoczesne systemy wspierają proces zarządzania, pomagają podnosić efektywność, ale także są sposobem na oszczędności. Jednak branża IT rozwijają się w tak szybkim tempie, że to, co jeszcze wczoraj pozwalało osiągnąć zamierzone cele, jutro może już być niewydajne. Podczas Kongresu będziemy mówić o wybranych aspektach współczesnego biznesu, w których sprawdzają się nowe rozwiązania" – wyjaśnia Wojciech Materna, Prezes Stowarzyszenia Informatyka Podkarpacka, koordynatora Klastra IT.
Eksperci o innowacjach w biznesie
Tematem przewodnim tegorocznego spotkania będzie praktyczne zastosowanie nowych technologii. Podobnie jak w ubiegłym roku program konferencji tworzą wystąpienia plenarne oraz debata z udziałem publiczności. Podczas Kongresu usłyszymy prelekcje między innymi: Anny Sienko, Dyrektor Działu Usług Integracyjnych na Europę Centralną i Środkową IBM, Michała Sadowskiego, Prezesa Brand24 S.A., Macieja Zagórowskiego, Dyrektora Interaktywnego FEB Sp. z o. o., Pawła Podwysockiego, Prezesa Zarządu Unify Sp. z o. o., Bogdana Michałka, Prezesa Zarządu BMM Sp. z o. o., Michała Bartyzela, trenera i konsultanta BNS IT Sp. J., Wojciecha Murzyna, Erdo-pracownia dobrej komunikacji, Roberta Sitarza, Specjalisty ds. R&D TOP S.A. oraz Marcina Kandefera, Managera ds. kluczowych klientów, Logito Sp. z o. o. Wydarzenie ma na celu zaprezentowanie nowoczesnych rozwiązań technologicznych oraz dyskusję i wymianę doświadczeń pomiędzy twórcami narzędzi, a tymi którzy je wykorzystują. "Sądzę, że czas spędzony tutaj przyniesie nam wszystkim wiele doświadczeń i inspiracji, które w przyszłości zaprocentują w realizowaniu zawodowych wyzwań, a także cennych kontaktów otwierających nowe możliwości "– dodaje Wojciech Materna.
Trwa rejestracja
Wydarzenie skierowane jest kadry zarządzającej firm, instytucji oraz jednostek samorządu terytorialnego. Aby wziąć udział w Kongresie wystarczy wypełnić elektroniczny formularz zgłoszeniowy dostępny na stronie wydarzenia: http://www.kongresprofesjonalistowit.pl/rejestracja-uczestnika/ Dla osób, które dokonają rejestracji do końca lipca br. Organizatorzy przewidzieli specjalne rabaty. Więcej informacji na temat Kongresu Profesjonalistów IT: http://www.kongresprofesjonalistowit.pl
Relacje z inwestorami mają duże znaczenie dla spółek. Bez umiejętności udzielenia odpowiednich informacji i dobrej komunikacji z inwestorem emitent może wzbudzić mniejsze od oczekiwanego zainteresowanie swoją ofertą. Relacje inwestorskie są szczególnie ważne u spółek zagranicznych, z których 58 notowanych jest na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.
– Jeśli spółka chce pozyskać kapitał, to powinna dbać o relacje inwestorskie. Wszystkie spółki, nie tylko zagraniczne, zdają sobie sprawę z tego, że ich wycena, reputacja, popularność wiążą się również z relacjami inwestorskimi – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Paweł Graniewski, wiceprezes Giełdy Papierów Wartościowych. – Dla inwestorów kluczowe jest to, czy otrzymają na czas informacje, jakość tych informacji, a także łatwość komunikowania się z tymi spółkami. Oni przecież ponoszą ryzyko inwestycyjne.
Zachęceniu zagranicznych spółek notowanych na warszawskim parkiecie do dbania o poprawne relacje inwestorskie służyła druga już edycja organizowanego przez Giełdę Papierów Wartościowych konkursu na „Lidera RI wśród zagranicznych spółek notowanych na GPW 2013”, której wyniki ogłoszono 4 czerwca. Jury wyłoniło liderów w relacjach inwestorskich oraz komunikacji z rynkiem za pośrednictwem mediów. Laureatami zostały spółki Serinus Energy i Global City Holdings (dawne Cinema City International).
Mówi: Paweł Graniewski, wiceprezes Giełdy Papierów Wartościowych, Jakub Korczak, Serinus Energy, Joanna Kotłowska, dyrektor relacji inwestorskich, Global City Holdings
– Spośród prawie 900 spółek, które są notowane na warszawskiej giełdzie, około 60 to spółki zagraniczne małe i średnie, i te bardzo duże, łącznie z tymi największymi w regionie, które zdecydowały się przyjść na warszawską giełdę w poszukiwaniu kapitału. To się łączy bezpośrednio z relacjami inwestorskimi, dlatego że ich oferta jest zaadresowana do naszych lokalnych inwestorów. Stąd też ten pomysł, że te spółki, które w najlepszy sposób, najbardziej fachowy i efektywny prowadzą relacje inwestorskie, zasługują na pewnego rodzaju wyróżnienie i uhonorowanie – podkreśla Graniewski.
Jeden z laureatów konkursu, firma Serinus Energy, to kanadyjska spółka notowana także na giełdzie w Toronto. Na polskim rynku obecna jest od ponad 4 lat. Zajmuje się poszukiwaniem ropy i gazu oraz ich wydobyciem w obszarach międzynarodowych.
– Musimy przestrzegać najwyższych standardów zarówno polskich, jak i międzynarodowych – mówi Newserii Biznes Jakub Korczak, Serinus Energy. – Wiąże się z tym sporo pracy polegającej na edukowaniu inwestorów i poszerzaniu ich wiedzy o biznesie. Działalność, którą prowadzimy, czyli jest bowiem stosunkowo słabo znana – dodaje.
Drugi laureat, Global City Holdings na polskim rynku notowany jest od 2006 r.
– Właściwie od początku prowadzimy bardzo intensywne relacje inwestorskie – podkreśla Joanna Kotłowska, dyrektor relacji inwestorskich Global City Holdings. – Mamy drużynę zajmującą się kontaktami z inwestorami właściwie odkąd weszliśmy na giełdę. To aktywnie pracująca gałąź naszej firmy, o czym świadczy choćby fakt, że bierzemy udział praktycznie we wszystkich konferencjach dla inwestorów w kraju i zagranicą.
Wyróżnione zostały spółki takie jak: Automotive Components Europe, Industrial Milk Company, Ronson Europe N.V., BMP Media Investors, Tatry Mountain. Z kolei spośród spółek notowanych na rynku NewConnect wyróżniono Orphee i Agroliga. Wyniki drugiej edycji konkursu ogłoszono 4 czerwca 2013 r. w hotelu Regent w Warszawie podczas 5 edycji „5th WSE International Companies’ Forum” – inicjatywy GPW mającej na celu promowanie warszawskiego parkietu wśród zagranicznych spółek.
źródło: newseria.pl
62,5 mln euro wyniósł w ubiegłym roku eksport polskich artykułów rolno-spożywczych do Portugalii. To 11,5 proc. więcej niż przed rokiem. Dla polskich producentów, nie tylko z branży spożywczej, współpraca z Portugalią oznacza dostęp do ponad 10-milionowego rynku zbytu oraz możliwość wejścia na rynki, z którymi Portugalia od lat utrzymuje bliskie relacje biznesowe, czyli państwa północnoafrykańskie i Ameryki Południowej. Również Polsko-Portugalska Izba Gospodarcza ma swoich przedstawicieli w wielu regionach świata i organizując po raz piąty Tydzień Portugalski w Polsce, stara się promować dwustronną współpracę.
Wychodząca z kryzysu Portugalia może być także atrakcyjnym miejscem dla polskich inwestycji bezpośrednich. W ostatnich latach Lizbona przeprowadziła wiele reform zwiększających m.in. efektywność administracji publicznej. Kraj ten ma lepsze warunki do prowadzenia biznesu niż Polska. W rankingu Banku Światowego „Doing Business 2013” zajął 30. miejsce, natomiast Polska znalazła się dopiero na 55. pozycji. To również ponad 10-milionowy rynek zbytu dla polskich eksporterów.
Polskie firmy mogą być zainteresowane Portugalią także ze względu na możliwości wejścia na rynki pozaeuropejskie. W 2013 r. polski eksport do tych krajów był o ponad 15 proc. wyższy niż przed rokiem. W przypadku Brazylii dynamika wywozu towarów wyniosła ponad 17 proc. Portugalia – z racji swojej historii – jest silnie związana gospodarczo z takimi krajami, jak Brazylia, Angola, Mozambik, Republika Zielonego Przylądka czy też terytorium Goa w Indiach, Makau oraz Timorem Wschodnim. To sprawia, że ten śródziemnomorski kraj może być trampoliną dla polskich firm, które chcą wejść na zagraniczne, rozwijające się rynki.
– Portugalscy partnerzy mogą znacząco pomóc polskim firmom, dzięki naszym wieloletnim związkom z państwami Ameryki Południowej i Afryki. To dlatego dzisiaj Polsko-Portugalska Izba Gospodarcza ma swoich przedstawicieli nie tylko w Portugalii, lecz także w Afryce i Ameryce Południowej. Gdy polska firma będzie chciała wejść na któryś z tych rynków, może znaleźć przedstawicieli Izby, którzy jej w tym pomogą – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Pedro Pereira da Silva, dyrektor operacyjny grupy Jeronimo Martins oraz Country Manager na Polskę, prezes Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej.
Mimo spowolnienia gospodarczego wymiana handlowa między dwoma krajami wzrosła w ostatnich pięciu latach o ponad 25 proc. Łączne obroty sięgnęły w 2013 r. 931 mln euro, co stanowi 6-proc. wzrost w stosunku do roku poprzedniego. Saldo wymiany handlowej jest dla Polski dodatnie i wyniosło w zeszłym roku 54,8 mln euro. Obecnie Portugalia zajmuje 35. miejsce w polskim eksporcie dóbr, natomiast w imporcie znalazła się na 40. miejscu. Te dane oraz szybki wzrost obrotów handlowych pokazują, że jest jeszcze spory niewykorzystany potencjał. Jak dotąd większe znaczenie – zwłaszcza dla portugalskich firm – mają inwestycje zagraniczne.
– Polska stanowi dla Portugalii piąty najważniejszy rynek, na którym są lokowane bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Mamy kilka interesujących przykładów sukcesu w Polsce, największym jest z pewnością Jeronimo Martins z Biedronką – mówi Pedro Pereira da Silva. – To druga największa firma w Polsce, jest największym prywatnym pracodawcą w Polsce, zatrudnia ponad 50 tys. pracowników. W zeszłym roku firma miała 32 mld zł przychodów, co pokazuje dokładnie, jak bardzo portugalska gospodarka jest powiązana z polskim społeczeństwem.
Mówi: Pedro Pereira da Silva - dyrektor operacyjny Jeronimo Martins (prezes Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej)
W sektorze handlu i dystrybucji portugalski kapitał jest obecny także w grupie Eurocash. Inwestorzy z Portugalii mają mocną pozycję w polskim sektorze bankowym za sprawą Banku Millennium oraz Banco Espirito Santo. Coraz większe znaczenie zyskuje sektor energetyki odnawialnej, w którym do grona liderów w Polsce należy EDP Renováveis. Grupę największych przedsiębiorstw z iberyjskiego kraju zamyka budowlana spółka Mota-Engil. Stopniowo rośnie jednak znaczenie małych i średnich przedsiębiorców znad Tagu, którzy eksportują do Polski np. wino czy wyroby rzemiosła.
Jedną z ważniejszych branż, w których wymiana handlowa jest wyjątkowo dynamiczna, jest branża rolno-spożywcza. W ubiegłym roku eksport polskich artykułów zwiększył się o 11,5 proc. do poziomu 62,5 mln euro. Natomiast globalny eksport portugalskiej żywności wzrósł o 7,3 proc. i osiągnął wartość 5,1 mld euro. Część tego eksportu trafia również na polski rynek. Intensyfikacji tej współpracy mają służyć inicjatywy Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej. Jedną z nich jest trwający właśnie w Warszawie Tydzień Portugalski „Flavours of Portugal”, gdzie prezentowana jest portugalska kuchnia, kultura, atrakcje turystyczne oraz miejscowe wyroby.
– Zarówno Polacy, jak i Portugalczycy lubią siedzieć przy stole, tak więc gastronomia to część naszej kultury. Dlatego zdecydowaliśmy pięć lat temu, by zorganizować takie wydarzenie, zaprezentować naszą gastronomię, kulturę, które są naszym skarbem. Od tego czasu to wydarzenie zyskuje na znaczeniu, a głównym celem jest dzielenie się naszą kulturą i naszymi wartościami. Gastronomia jest oczywiście najważniejszym elementem tego tygodnia, ale jest tu także turystyka i kultura – wyjaśnia prezes Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej.
W dniach 28-29 maja Izba organizuje również Portugalską Misję Biznesową, w której wezmą udział przedsiębiorcy z obu krajów reprezentujący sektor spożywczy. Do Polski przyjadą przedstawiciele ok. 30 portugalskich firm z branży oferujący m.in.: oliwę, kawę, ryby, owoce morza czy wino.
Polsko-Portugalska Izba Gospodarcza stara się promować dzisiejszą współpracę gospodarczą między krajami. Izba została założona w 2008 r. w Warszawie i od tamtego czasu zwiększyła liczbę członków ponad dwunastokrotnie. Obecnie jest w niej zrzeszonych ponad 200 firm i ta liczba wciąż dynamicznie rośnie.
źródło: newseria.pl
Przywódcy Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych negocjują warunki porozumienia o wolnym handlu (TTIP). Umowa wpłynie na przyspieszenie rozwoju gospodarczego i otworzy przed nowym pokoleniem w ciągu kilku najbliższych dekad szereg nowych możliwości. Wystarczy tylko odejść od technicznych detali dotyczących procesu certyfikacji produktów modyfikowanych genetycznie (GMO), czy też koloru kierunkowskazów w samochodach, a okaże się, że faktycznie podejmowane decyzje skupiają się na szansach oraz rozwoju w przyszłości.
Podpisanie wszechstronnej umowy TTIP będzie politycznie trudne. Przewodnictwo jest tu konieczne zarówno w Unii Europejskiej, jak i w Stanach Zjednoczonych. Jednakże to właśnie w Unii Europejskiej zgoda przedstawicieli dwudziestu ośmiu krajów jest niezbędna do zatwierdzenia tego ekonomicznego skoku. W tym celu konieczne jest, aby sektor biznesowy wraz ze swoim pracownikami wpłynęli na wybranych przywódców w celu przyspieszenia tego procesu. Przełoży się to na poprawę jakości życia przyszłych pokoleń.
Statystyki dotyczące miejsc pracy oraz wzrostu gospodarczego zostały szeroko omówione w prasie i są dobrze znane. Głosy krytyczne wobec TTIP nie dotyczą w głównej mierze ekonomii, czy tworzenia miejsc pracy, ale odnoszą się do konkretnych problemów pozagospodarczych, która prawie w całości oparte są na domysłach. Z tego powodu niezwykle istotne jest znalezienie odpowiedniego kompromisu podczas procesu negocjacji, tak aby uniknąć sytuacji, kiedy stanie się on zakładnikiem lub zostanie wstrzymany przez relatywnie nieistotne problemy, które często są po prostu bardziej medialne.
Miejsca pracy – rozwój – przyszłość
Teraz, kiedy amerykańska gospodarka odżywa i tworzy miejsca pracy, konieczne jest cała Unia Europejska, a nie tylko kilka jej państw członkowskich, weszła na ten sam kurs. W Europie, młodzi ludzie potrzebują pracy, europejskie rządy potrzebują płatników podatków, rynek potrzebuje pracujących konsumentów. A skąd się to wszystko bierze? Ze wzrostu gospodarczego. W jaki sposób nasi przywódcy mogą zapewnić wymagane rezultaty? Przyjąć oraz zatwierdzić porozumienie o wolnym handlu między UE i USA.
Sondaże, przeprowadzone ostatnio w Niemczech i Stanach Zjednoczonych jednoznacznie wykazały, że wśród osób poniżej pięćdziesiątego roku życia stanowiska są zdecydowanie bardziej za wolnym rynkiem oraz TTIP, niż u osób powyżej tej granicy wiekowej. Oto klasyczny przykład dualistycznej perspektywy – grupa pragnąca zachować status quo oraz grupa aspirująca, która pragnie wzrostu gospodarczego, aby zapewnić sobie wyższy standard życia w nadchodzących dekadach. To oczywiście nie oznacza, że w grupie powyżej pięćdziesiątego roku życia nie ma poparcia dla tych idei, w USA ponad pięćdziesiąt procent populacji popiera TTIP. Co ciekawe, ostatni sondaż Pew/Bertelsmann pokazuje, że odsetek młodych ludzi, tj. pomiędzy osiemnastym a dwudziestym dziewiątym rokiem życia wspierających umowę wynosi 67% w USA, a w Niemczech prawie 60%. Grupa demograficzna najsilniej wspierająca TTIP a zarazem ta, która najdłużej będzie czerpać z niej zyski, jest jednocześnie grupą o najmniejszym wpływie politycznym w tradycyjnych strukturach władzy.
We wszystkich grupach demograficznych poparcie dla umowy w Niemczech wyniosła 88%, a w USA 71%. Jeżeli zatem poparcie dla handlu zagranicznego po obu stronach Atlantyku jest tak duże, to czy krótkowzrocznej grupie interesów oraz politykom uda się spojrzeć ponad najbliższe wybory i przyjąć oraz zatwierdzić TTIP pomimo sprzeciwów i konfliktów? Interesy uprzywilejowanych czy dobro ogółu? Decyzje podejmowane w oparciu o potrzeby przyszłości czy też o najbliższe wybory? To właśnie teraz możliwe będzie tworzenie historii, jeżeli tylko wykażemy się polityczną odwagą.
Peter Drucker, słynny guru zarządzania, powiedział: „Patrząc na firmę, która osiągnęła sukces, należy pamiętać, że jest tak, ponieważ ktoś, kiedyś podjął odważną decyzję". To samo można powiedzieć teraz o Unii Europejskiej. Traktat Paryski ustanawiający Europejską Wspólnotę Gazu i Stali, a także Traktat Rzymski tworzący Europejską Wspólnotę Gospodarczą są przykładami odważnych decyzji na korzyść wspólnej przyszłości, które zostały podjęte pomimo lęku, uraz i braku zaufania. Rezultatem obecnie jest istnienie rozległego terytorium funkcjonującego w pokoju oraz względnym dobrobycie. TTIP będzie wymagał politycznej odwagi, ale powinien być także rozpatrywany jako sprawa o zbliżonej randze.
W gwałtownie zmieniającym się świecie, porozumienie może zapewnić impuls do dalszego transatlantyckiego rozwoju oraz służyć jako pozytywny model dla handlu, inwestycji oraz stosunków międzynarodowych opartych na konkretnych zasadach. Ekonomiczna współpraca pomiędzy USA and UE już teraz jest jedną z najszerzej zakrojonych relacji na świecie, a umowę dotycząca wolnego rynku oraz inwestycji ma szansę dodatkowo ją rozbudować, jak również zapewnić, że nasze dzieci, absolwenci naszych szkół, pracownicy, konsumenci oraz obywatele pozostaną w centrum najbogatszego, najstabilniejszego pod względem politycznym oraz bezpieczeństwa regionem jaki kiedykolwiek istniał. TTIP to przede wszystkich stworzenie lepszej, bogatszej i bezpieczniejszej przyszłości dla Północnoatlantyckiej Wspólnoty, jej przyjaciół i partnerów. Tak właśnie powinniśmy go traktować.
źródło: Amerykańska Izba Handlowa w Polsce (komunikat prasowy)