Dla mnie, moje miasto rodzinne zawsze jest szczególne, bo tu się urodziłam i tutaj mieszkam. Mimo, że nieraz słyszę narzekania niektórych rzeszowian na swą „małą Ojczyznę”, to wiem, że Rzeszów może zachwycić – doświadczyłam tego.
Dla tzw. tubylca pewne miejsca i określenia są zupełnie naturalne i nie wzbudzają emocji. Dopiero spotkanie z osobami z innych regionów pozwala spojrzeć na okolicę tak, aby cieszyć się, że mieszkamy w takim właśnie mieście.
Przytoczę kilka przykładów.
Od lat po ulicach Rzeszowa jeździ autobus o nazwie „koło” z napisem „0”. Kiedy parę lat temu tłumaczyłam znajomym z Lublina, jak mają się dostać w okolice Nowego Miasta, powiedziałam im, że najprostszą drogą będzie podróż „kołem”( nie było wtedy autobusów, które mają jak dziś napis na przedniej szybie). Okazało się, że nie jest to takie proste, ponieważ przestali na przystanku dłuższy czas, przepuszczając trzy „koła”, po czym dowiedzieli się od ludzi, że znajoma dla nich cyfra „zero” to właśnie „koło”. Mimo poniesionej straty czasu, było to dla nich zabawne.
Innym razem koleżanka spacerując ze mną „Aleją pod kasztanami”, nieopodal Zamku Lubomirskich, stwierdziła ze zdziwieniem, że przecież na tejże alei można spotkać prawie same lipy, a kasztanów próżno szukać.
Wiele razy widziałam zdziwienie znajomych, ale zarazem ich pozytywne zdumienie i zachwyt na słowa „Balcerek”, mówiące o targu, „ulica Warzywna”, która dla niektórych była powodem ogólnej radości, czy określeń językowych związanych z regionalizmem.
Natomiast przekonałam się, że moje miasto zachwyca, gdyż według wielu osób spoza naszego regionu, ma specyficzny klimat. Przykładowo jedna znajoma z Krakowa była pozytywnie zaskoczona, że podczas naszego spaceru w kierunku centrum, spotkałam kilkunastu znajomych, co według niej w jej mieście nie byłoby możliwe.
Znajomy, który jest rodowitym Włochem z pięknego miasta o wielu zabytkach był pod wrażeniem naszych rzeszowskich kościołów - ich konstrukcji, a Hala na Podpromiu, była dla niego najpiękniejszą budowlą, w której w swych wyobrażeniach umieścił operę (oczywiście po lekkim remoncie).
Myślę więc, że zanim zaczniemy narzekać na to, czy tamto, przypomnijmy sobie piękny cytat: "Cudze chwalicie, swego nie znacie, Sami nie wiecie, co posiadacie ".
Ewelina Malec
"Pozytywną stroną polityki w Polsce jest to, że od czasu uchwalenia nowej Konstytucji nie dochodzi do kryzysów rządowych, następuje bezkolizyjna zmiana rządów, a samorząd terytorialny jest odnawiany zgodnie z określonymi w konstytucji kadencjami. Po to, by zrozumieć wartość tego stanu rzeczy można spojrzeć porównawczo na niektóre inne kraje z Europy Środkowej i
Wschodniej, gdzie proces konsolidacji politycznej okazał się znacznie trudniejszy.
Za pozytywną stronę uznaję również proces konsolidacji polskiej sceny politycznej, w wymiarze parlamentarnym, a zarazem jej otwartość na nowe siły.
Do pozytywów zaliczam też model relacji prezydent - rząd, w którym przeważa od kilku lat duch współdziałania, a nie konfrontacji."
prof. zw. dr hab. Jerzy Jaskiernia
Potrzebna czy nie potrzebna?
Wolicie słuchać, czytać i oglądać treści "negatywne", np. o wypadkach, aferach, zabójstwach, czy gospodarczo-politycznych konfliktach? Jak wpływa to na Was, wasze postrzeganie oraz bliższe i dalsze otoczenie?
A może wolicie informacje "pozytywne" - o tym co dzieje się dobrego?
Zapraszamy do dyskusji!!!
Czy można jeszcze znaleźć w polityce jakieś pozytywy?
Patrząc na to, co od wielu lat dzieje się na polskiej arenie politycznej chyba trudno w to uwierzyć. Arena to chyba trafnie użyte słowo, gdyż dla niektórych polityka to odgrywanie ról na potrzeby publiczności, a zarazem walka o przetrwanie. Przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego mówiono bardzo wiele o atrakcyjności takiej posady i przedstawiano pretendentów, dla których głównym wyznacznikiem miała być właśnie atrakcyjność sama w sobie.
Jednak ostatecznie to my - wyborcy decydujemy, kto będzie "walczył na arenie politycznej", dlatego warto podejmować świadomie wyzwanie wyboru naszego kandydata. W końcu, ktoś kiedyś walczył o to, byśmy mieli teraz takie możliwości.
Wracając do pozytywów w polityce, myślę, że jest podobnie jak w innych dziedzinach. Pozytywne aspekty funkcjonują na przemian z aspektami negatywnymi. Problem polega na nieproporcjonalnej czasem ich promocji.
A co wy myślicie na ten temat?
Wyraź swoją opinię na poniższy temat. Napisz dłuższą wypowiedź, to potrwa chwilkę. Zapraszamy wszystkich do komentowania.
Twój wygląd o niczym nie świadczy...
{jcomments on}
W tej sekcji wpisują artykuły użytkownicy, internauci.
Strona 2 z 3